wtorek, 11 września 2018

„Klan Czerwonego Lisa” – John Flanagan – recenzja książki

„Od samego życzenia sobie czegoś niczego się nie osiągnie.”

Należę do fanów Zwiadowców Johna Flanagana. Nie wiem, jak liczna jest ich rzesza, ale zaliczam się do najwierniejszych. Mam wszystkie tomy cyklu, czytam, kiedy tylko znajdę wolną chwilę, wszędzie tam, gdzie to możliwe, bo trudno mi się oderwać od lektury, gdy tylko „dopadnę” kolejną część powieści. Jak dotąd nie mam ulubionego tomu, natomiast mogę wskazać ten, który wywarł na mnie najmniejsze wrażenie. Ale o tym później. 

Moim ulubionym bohaterem jest Halt – szanowany i podziwiany daleko poza granicami swojej przybranej ojczyzny - Araluenu. Każdy chciałby mieć w nim przyjaciela, wroga – nikt przy zdrowych zmysłach. Na dźwięk imienia przebojowego i błyskotliwego zwiadowcy drżą złoczyńcy w wielu krajach, gdyż jego czyny zdążyły obrosnąć legendą. Nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. Wytropi każdego i jest gotowy ścigać wrogów nawet za morza, by odbić przyjaciół, zażegnać niebezpieczeństwo i wymierzyć sprawiedliwość. Niestraszne mu głód, chłód czy spartańskie warunki. Można na nim polegać jak na Zawiszy, strach go nie sparaliżuje, nie zatrzyma znienawidzona choroba morska, a ekstremalnie trudne sytuacje zmobilizują do jeszcze bardziej kreatywnych działań. To niedościgły wzór dla wszystkich młodych i starszych adeptów trudnej sztuki zwiadowczej, prawdziwy mentor dla swoich uczniów – Willa (mojej kolejnej ulubionej postaci) i Gilana, a przy tym człowiek z krwi i kości, nie papierowy ideał pozbawiony wad. Ten doskonały strateg i przywódca, dla dobra sprawy nie zawaha się przed naginaniem pewnych zasad. Tajemnica korespondencji nie jest dla niego święta, a żadna pieczęć nie stanowi wyzwania nie do pokonania. Właśnie to sprawia, że nieco szorstki, tajemniczy Hibernijczyk, równie dobrze władający ciętą ironią jak saksą, jest postacią wobec której nie można przejść obojętnie. 

W Zwiadowcach poznajemy jeszcze wielu interesujących bohaterów. Jedni są pozytywni, inni źli do szpiku kości. Gdy ci drudzy knują, spiskują, zdradzają i starają się zagarnąć władzę i majątek, ci pierwsi nie szczędzą sił, by pokrzyżować ich plany i nie dopuścić do szerzenia się przemocy, bezprawia i ciemności (w powieściach pojawiają się też postaci fantastyczne). Na naszych oczach dzieci dorastają i dokonują życiowych wyborów. Realizują marzenia i wybierają drogi życiowe. Co ciekawe, czasami te, które na początku wydawały się jedynie wyjściem awaryjnym, okazują się prawdziwym powołaniem. 

Fabuła obfituje w mnóstwo ciekawych, często nawet mrożących krew w żyłach przygód. Nie powiela sztampowych pomysłów; jest świeża, zaskakująca i naprawdę wciąga łaknącego wrażeń czytelnika. Wartka akcja sprawia, że trudno oderwać się od lektury. Często sytuacja zmienia się z minuty na minutę. Wydaje się, że wszystko zmierza do szczęśliwego zakończenia, gdy raptem zdarza się coś tak nieoczekiwanego, że drżymy o losy ulubionych bohaterów. Lub też odwrotnie – gdy tracimy wszelką nadzieję, w ostatnim momencie sytuacja diametralnie się zmienia. 

Tak jest w prawie każdej części powieści. Jedna nieco odbiega od schematu. Ostatnia – Klan Czerwonego Lisa. 

Teraz parę słów o niej. W Araluenie powstało potajemne stowarzyszenie mające na celu obalenie prawa umożliwiającego dziedziczenie tronu także kobietom (wprowadził je król Oswald na długo przed narodzinami wnuczki). Na jego mocy następczynią obecnie panującego władcy - Duncana - jest księżniczka Cassandra. Z uwagi na poważną chorobę ojca, sprawuje rządy jako regentka. Do zamku na coroczne miesięczne wakacje przyjeżdża jej córka Maddie – nieco obrażona, że nie mogła wraz z Willem i Haltem wyruszyć na tajną misję do Redmont. Gdy Horace, Gilan i część załogi zamku opuszczają go, by raz na zawsze rozprawić się z buntownikami, wszystkie obowiązki spadają na głowę przyszłej monarchini. Są przy niej: osobisty nauczyciel, służący radą i pomocą zaufany mistrz katany Maikeru oraz młody kapitan straży Dimon. Niestety, wrogowie przystępują do ataku, wcielając w życie podstępnie uknuty plan. Popełniają jednak kardynalny błąd – nie doceniają następczyni tronu (nawiasem mówiąc, także jej córki). Zlekceważenie Cassandry będzie ich drogo kosztowało, gdyż przyszła królowa po raz kolejny udowadnia, że „jest dość silna, by stawić czoło (…) wrogom”, potrafi walczyć, dowodzić, nie da się zastraszyć i nie zamierza poddać. Jednak prawdziwą niespodziankę sprawi spiskowcom nastoletnia księżniczka (właściwie już dała im się we znaki w opuszczonym opactwie, tyle że nie mieli okazji się przekonać, że osobą, która odkryła ich niecne plany oraz nie dała się złapać i zabić, jest to „roztrzepane młode dziewczę”). Nawet nie podejrzewają, że Maddie właśnie zdała na czwarty rok nauki pod kierunkiem zwiadowcy Willa Treaty’ego, a jej umiejętności robią wielkie wrażenie nawet na doświadczonych egzaminatorach elitarnej grupy. Dziewczyna doskonale strzela z łuku i procy, świetnie walczy wręcz i rzuca nożem, potrafi też niepostrzeżenie się przemieszczać, nawigować, kreślić mapy i jest wyjątkowo uzdolniona 
w planowaniu taktycznym. To nieodrodna córka swoich rodziców („oszlifowana” przez ojca chrzestnego i mentora – Willa), prawdziwa duma króla Duncana. Jej dociekliwość, upór i nieustępliwość – umiejętnie podsycane przez dziadka – sprawiają, że przed uwięzionymi w wieży obrońcami otwierają się nowe możliwości i ożywają nadzieje na zwycięstwo. W jaki sposób dzielne panie rozegrają decydujące starcie, okaże się niebawem. (Na marginesie, za najciekawszy w książce uważam fragment opowiadający o wydarzeniach w starym opactwie.) 

Drugiej części Klanu Czerwonego Lisa doczekamy się jeszcze w tym roku. Mam nadzieję, że autor zaserwuje nam także dawkę przygód Halta i Willa, bo choć panie naprawdę nieźle sobie poczynają, brakuje mi ulubionych bohaterów. 

Do I części mam kilka zastrzeżeń; aby nie zanudzać, podzielę się dwoma. 

1. Już od początkowych stron czytelnik wie lub domyśla się, kto stoi na czele spisku. Dziwi, że główni bohaterowie (inteligentni i błyskotliwi) w ogóle nie dopuszczali do siebie tej myśli i dali się wywieść w pole. Można rozgrzeszyć Halta i Willa, którzy nie znali zdrajcy, ale para królewska czy Gilan wypadli naprawdę blado. To przecież ludzie, którzy pokonali wielu wrogów nie tylko dzięki umiejętnościom w walce, ale także (a może - przede wszystkim) dzięki mądrości, rozsądkowi, przenikliwości, logicznemu myśleniu i trzeźwej ocenie sytuacji. Tutaj, jakby pod wpływem niezrozumiałej mocy, utracili te cechy. 

2. Niczym w amerykańskim filmie, coś dzieje się po to, by za jakiś czas bohater przypomniał sobie tę sytuację i wyciągając z niej wnioski, postąpił właściwie. Właśnie tak jest w przypadku Maddie. Podczas jednej z jej przygód, czytelnik odnosi nieodparte wrażenie, iż niebawem wydarzy się coś podobnego, lecz z zupełnie innym zakończeniem. I ma rację. Okazuje się, że dzięki wcześniejszemu doświadczeniu księżniczka zachowuje się diametralnie inaczej i zyskuje szansę na odegranie jednej z kluczowych ról w wojnie z podstępnymi, bezlitosnymi Lisami. Moim zdaniem wspomniany zabieg nie przysłużył się opowieści; budził skojarzenie ze zbyt natrętnym daja vu. 

Poza tym jest coś, co łączy wszystkie (bez wyjątku) części cyklu – wiele różnego rodzaju błędów! Przeważają irytujące powtórzenia, które, z pewnością, „wyłapią” juz uczniowie podstawówki. Niestety, nie brakuje też innych (nawet – o zgrozo - ortograficznych, choć przyznaję, ze pod tym względem ostatnia część wypada najlepiej). Uważam, że z szacunku dla czytelnika Jaguar powinien zatrudnić dobrego korektora, by przyjemności czytania nie psuło zdenerwowanie z powodu niepoprawnego posługiwania się językiem polskim. 

Na koniec podważę stereotyp dotyczący grona potencjalnych odbiorców Zwiadowców. Cykl często jest reklamowany jako książka dla nastoletnich chłopców (takie opinie można usłyszeć nawet w bibliotece). Jestem najlepszym przykładem na nieprawdziwość tej tezy. Nastolatką przestałam być jakiś czas temu, chłopcem nie byłam nigdy, a seria należy do moich ulubionych. Z czystym sumieniem mogę polecić ją każdemu (bez względu na wiek i płeć), kto lubi przygody, dynamiczne zwroty akcji, posiada wyobraźnię i jest gotowy na to, że opowieść może go naprawdę wciągnąć. Całkowicie i nieodwracalnie.

Katja

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Jaguar <3

1 komentarz :

  1. O cyklu sporo już słyszałam i nawet myślę, że przypadłby mi do gustu, ale przeraża mnie ilość tomów. Jak już zacznę jakąś serię to lubię ją skończyć, a tutaj nie wiem kiedy znalazłabym na to czas. :)

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.