wtorek, 29 stycznia 2019

Kim jestem? „Iluzja” – Marta Malinowska – recenzja PRZEDPREMIEROWA


„Przyszłość młoda damo, to suka.”


Iluzja to debiutancka powieść Marty Malinowskiej, która zasiliła grono Fantastycznie nieobliczalnych. „Każdy kiedyś zaczynał” – wspomina znane porzekadło, ale czy tym razem jest to dobry początek i właściwa droga dla autorki? 

Król Diogorii pragnie rozbudować swoje imperium i podbić kolejne narody. W tym celu skłonny jest posłużyć się wszelkimi możliwymi środkami, byle tylko osiągnąć swój cel. Dlatego właśnie wykorzystuje utalentowanych więźniów – Widzącą i Przewodnika. Za pomocą swoich sługusów, kobietę pozbawia tożsamości, a mężczyźnie zagraża, że dziewczyna zginie, jeśli nie będzie wykonywać należycie swoich obowiązków. W Diogorii nie ma bowiem osób obdarzonych magią, a umiejętności tej dwójki okazują się być niezwykle przydatne. Nastanie czas, w którym zaczną ważyć się nie tyko losy bohaterów, lecz także królestw. 

„Nie mamy nic prócz własnych ciał i własnych umysłów. (…) A zatem z naszych ciał i umysłów będą wyrastać nasze insygnia.” 

Głównym wątkiem powieści Marty Malinowskiej jest walka o własną tożsamość. Widząca Vera – została pozbawiona wspomnień. Nie pamięta kim była, nie pamięta o co walczyła. Stworzono jej nową historię życia, wpojono nowe ideały, nadano nowe imię. W „normalnej” sytuacji zostałaby podopieczną Przewodnika i wraz z nim zagłębiałaby się w magiczny świat wizji. Jednakże tutaj nic nie jest takie, jaki być powinno i właśnie dlatego tym ciekawsza staje się relacja Migny (imię nadane Widzącej przez Diogorczyków) z RenemPrzewodnikiem – albowiem postrzega ona mężczyznę jako wroga. Obserwowanie ich małej wojny jest doprawdy niezmiennie fascynujące. 


„Świat okazał się zbudowany z popiołu, tak, owszem. Lecz świeży popiół, jeśli się postarać, potrafi się czasem zmienić w całkiem porządny ogień. A czasami nie trzeba się nawet starać – wystarczy odpowiednio silny podmuch wiatru.” 


Trudno zaś jednoznacznie stwierdzić, czy bohaterowie są dobrze wykreowani. Postaci pierwszoplanowe w wielu momentach przedstawione zostały w sposób mało konsekwentny. Ich postępowanie jest nielogiczne i wymyka się ze schematu, jaki autorka przestawiła czytelnikowi w powieści. Na tym polu o wiele lepiej wypadają bohaterowie drugoplanowi. Są o wiele bardziej wielowymiarowi i zróżnicowani. 


„Przeszłość istnieje, nieważne, czy ją pamiętasz, i zawsze… A jak nie pamiętasz, to patrzysz na siebie i nie wiesz, skąd to wszystko. Wszystko w tobie wie, oprócz ciebie, jakbyś był za ścianą albo nie wiem, szybą, cholernym witrażem, jakbyś patrzył w zafrę, widział, ale nie sięgał, nie słyszał, nie mógł dotknąć!”


Świat przedstawiony w Iluzji jest całkiem ciekawy i intrygujący. Mimo że mamy tutaj typowe ukazanie dwóch narodów i kultur za pomocą kontrastu, to zabieg ten wyszedł autorce bardzo sprawnie. Niemniej jednak, chociaż początek powieści sugerował, że czytelnik bardzo dobrze zaznajomi się z wymyślonymi przez Martę Malinowską krainami, to rzeczywistość wszystko zweryfikowała. Otrzymujemy albowiem opis tylko niewielkiego skrawka świata, w którym dzieje się akcja.


„Był tylko jeden początek, kiedy zapłonął czas, kiedy żywioły się nim zajęły, i jeden będzie koniec, gdy pożar wygaśnie; czy można powiedzieć, gdzie się zaczyna, a gdzie kończy płomień?” 


Na uwagę z pewnością zasługuje sam sposób w jaki przedstawione zostały owe wizje. Są one niezwykle obrazowe i barwne. Marta Malinowska w Iluzji poświęca sporo czasu na dokładne przedstawienie czytelnikowi najróżniejszych miejsc, w których dzieje się historia, jak również samych postaci. Nie są to jednak nużące opisy. Dzięki trzecioosobowej narracji czytelnik może poznać więcej kontekstów sytuacyjnych, wydarzeń a także lepiej zrozumieć sposób myślenia bohaterów. Czytanie z pewnością ułatwia także lekki styl pisania autorki. 

Iluzja jest opowieścią dość statyczną. Nie ma tutaj emocjonujących zwrotów akcji, groźnych starć czy pościgów. O wiele więcej dzieje się w sferze psychologicznej jak i relacjach interpersonalnych. To właśnie one odgrywają tutaj pierwsze skrzypce. W książce występuje kilka przekleństw, ale są one adekwatnie użyte do sytuacji, nienachalne i nieprzeszkadzające w czytaniu. 

Godna uwagi jest także okładka książki. Minimalistyczna, a jednak przyciągająca wzrok. Intrygująca. 

„Są rzeczy nie do pokazania i nie do zrozumienia, które zawsze należą tylko do jednego człowieka i do żywiołów, bez względu na wszystkie magiczne więzi. Są po prostu rodzaje cierpienia, których żadnym sposobem nie da się wytłumaczyć.” 

Opowieść, chociaż ciekawa, bywała momentami zbyt monotonna i przewidywalna. W kilku fragmentach brakuje rozwinięcia wątku, w kilku innych został niepotrzebnie przeciągnięty. Przyjaźń i nienawiść, pozorny pokój i walka, magia i nauka cały czas przeplatają się w ze sobą i tworzą intrygującą historię. 

Nie należy zapomnieć, że powieść jest debiutem autorki (nie licząc opowiadania, które można znaleźć w antologii Fantastycznie nieobliczalni). Chociaż można znaleźć niedociągnięcia, to jednak jest to debiut dość udany. Iluzja wydaje się być prologiem, wstępem do opowieści, która dopiero ma się rozegrać. Jak potoczą się losy bohaterów? Cóż, na kontynuację trzeba jeszcze poczekać. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Bestiariuszowi  <3


1 komentarz :

  1. Może w wolnej chwili sięgnę po tę książkę, aczkolwiek na razie nie jestem zbyt przekonana.

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.