sobota, 26 stycznia 2019

Daj szanse marzeniom. „Pierwszy rok” – Rachel E. Carter

„Nigdy nie powinnaś ufać wilkowi w owczej skórze. Bo jedyne, czego wilk kiedykolwiek zapragnie, to cię złamać.”

Oooo tak! To była książka, na którą bardzo długo czekałam! (Znaczy, nie wiedziałam, że na nią czekam, dopóki jej nie przeczytałam.) Miała wszystko, co lubię w powieściach. Dużo przygód, ciekawą historię, bardzo dobrze wykreowanych bohaterów, zwroty akcji, humor i… to coś! 

Kiedy po raz pierwszy przeczytałam opis powieści, obawiałam się, że może być to poniekąd kalka historii, jaką swego czasu stworzyła Trudi Canavan. Jasne, spodziewałam się, że opowieść będzie się nieco różnić, ale schemat był podobny: dziewczyna, która trafia do magicznej akademii i niezbyt sobie radzi, a która dodatkowo dręczona jest przez innych uczniów ze względu na swój niski status społeczny. Pomyślałam sobie jednak, że przecież lubię powieści Canavan, dlatego na własnej skórze chcę się przekonać, co miała do zaproponowania Rachel E. Carter. I wiecie co? To była jedna z moich najlepszych czytelniczych decyzji 2018 roku!

Zapytacie pewnie, czy między twórczością pisarek znalazłam podobieństwa. Owszem, znalazłam. W obydwu seriach mamy dziewczyny, które walczą o przetrwanie w szkole magii, w obydwu także są bohaterowie, którzy za wszelką cenę próbują „pozbyć się” protagonistek, w obydwu dorastające kobiety wkładają wszystkie siły żeby przetrwać i udowodnić swoją wartość, ale… na tym tak  podobieństwa się kończą.

Ry jest dziewczyną, którą polubiłam już od pierwszych stron powieści. Odważna, zdecydowana, stara się zrobić wszystko, by ocalić osoby, na których jej zależy. Niewątpliwie jest to bohaterka z charakterem oraz ciętym językiem (zarówno jedno jak i drugie bardzo często wpędzają ją w tarapaty). Bardzo przyjemnie obserwuje się jej zmagania w czasie nauki w akademii. Autorka ukazała nam rozterki, które targają Ryiną, emocje jakie powodują, że postępuje tak, a nie inaczej, zmagania ze samą sobą. To nie jest postać ze stali, która ciągle tylko brnie naprzód i niczym maszyna nie da się złamać; to dziewczyna, która cierpi, czuje ból zarówno ten fizyczny jak i psychiczny, która jest w stanie się popłakać, bo nagromadziło się w niej zbyt wiele emocji. Ujmując to w dwóch słowach: jest prawdziwa.

Podobnie zresztą jak książę Darren. Co by o nim nie powiedzieć, zdecydowanie jest to postać, która
zapada czytelnikowi w pamięci. Chyba najbardziej wieloznaczny bohater całej książki – tajemniczy i zaskakujący. Nie można przewidzieć, jakie będzie jego kolejne zachowanie, czego się po nim spodziewać. Mnie osobiście bardzo przypadł do gustu, ale z pewnością znajdą się też tacy, którzy stwierdzą, że to zimny, chamski drań pozbawiony uczuć.

Niemniej jednak mogę stwierdzić, że Pierwszy rok bohaterami stoi. Dawno nie czytałam książki, w której tak wiele byłoby aż tak dobrze wykreowanych postaci zarówno tych pierwszo jak i drugoplanowych. Są to wielowymiarowi bohaterowie, budzący wiele różnych, często skrajnych uczuć w czytelniku.

Autorka zdecydowanie ich nie rozpieszcza. Aby przetrwać muszą wylać na treningach hektolitry potu, przelać krew czy zmagać się z najróżniejszymi urazami poniesionymi w walce, a… i tak nie mają zagwarantowane, że dostaną się do prestiżowej grupy, która rozpocznie dalsze szkolenie.

Jednakże pierwszy tom trylogii Czarny mag to nie tylko bohaterowie, to przede wszystkim kawał świetnej historii. Już pierwszy rozdział zaczyna się od mocnego uderzenia, a później… Później jest już tylko lepiej. Okłamałabym was, gdybym napisała, że w książce cały czas akcja gna w szaleńczym tempie naprzód, gdyż są rozdziały bardziej statyczne, ale praktycznie cały czas dzieje się coś interesującego. Nauka w akademii do łatwych nie należy, a tym bardziej nie można jej uznać za przyjemną, kiedy znęcają się nad tobą dzieciaki najbardziej wpływowych ludzi w kraju.

Niemniej jednak autorka bardzo ciekawie opisała przygody młodych adeptów magicznej sztuki. Może podział magów na frakcje nie był zbyt oryginalny, ponieważ dostaliśmy typowo magię bojową, alchemię i uzdrowicieli, to jednak samo przedstawienie ich szkoły, treningów czy sprawdzianów był interesujący.

Rachel E. Carter ma bardzo lekki styl pisania i zdecydowanie potrafi zainteresować czytelnika stworzoną przez siebie historią. Mnie porwała od razu. Bardzo dobrze kreuje swoich bohaterów, potrafi rozbawić, ale też przyprawić o gęsią skórkę, a co chyba najistotniejsze buduje napięcie i sprawia, każda kolejna strona to emocjonujące przeżycie. Poziom książki jest wyrównany. Nie ma nużących rozdziałów, a sama końcówka jest zaskakująca.

Książka podobała mi się tak bardzo, że zrobiłam coś, czego praktycznie nigdy nie robię. (Zdarzyło się tylko trzy razy w przeciągu całej mojej czytelniczej kariery.) Przeczytałam fragmenty kolejnego tomu po angielsku! Moja desperacja poznania niektórych wątków była tak wielka, że najzwyczajniej w świecie sobie je zaspoilerowałam… 

Na uwagę z pewnością zasługuje również świetna okładka. Ten ogień, te błyszczące napisy, ta grafika… Uważam, że jest to zdecydowanie najlepsza okładki z wszystkich wydań serii Carter jakie do tej pory się ukazały. Ja ją uwielbiam!

Pierwszy rok to zdecydowanie jedna z moich ulubionych książek w ostatnim czasie. Porwała mnie od samego początku i trzymała w swoich „szponach” aż po ostatnie kartki. Żałowałam, że przeczytałam ją tak szybko i nie dawkowałam sobie przyjemności z przezywania kolejnych przygód. Historia młodych adeptów magii jest niezwykle emocjonująca i porywająca. Nie brakuje w niej wielu zwrotów akcji, bohaterowie muszą mierzyć się z różnymi przeciwnościami i trudnościami jakie niesie ze sobą szkolenie. Bardzo podobało mi się również to, że Rachel E. Carter wprowadziła żarty, które często rozładowywały atmosferę i powodowały, że historia stawała się bardziej prawdziwa. Nie jest to słodka opowieść o tym, jak bez trudu kolejna dziewczyna podbija świat, bo ma taki kaprys. To opowieść o młodej kobiecie, która musi stawić czoła samej sobie, swoim ograniczeniom, swoim słabościom, by coś osiągnąć. Świetna historia, w której magia, przygoda, odwaga, niezłomność, nienawiść i miłość grają pierwsze skrzypce. Z niecierpliwością czekam na kolejne tomy!

Za książkę bardzo dziękuję Wydawnictwu Uroboros <3



4 komentarze :

  1. Odpowiedzi
    1. :D Możemy tworzyć klub miłośników opowieści Carter :D

      Usuń
  2. Bardzo podoba mi się styl Rachel E. Carter, lekki, dzięki czemu szybko się czyta ale i historie ma odpowiednio zajmujące. Już nie mogę doczekać się lektury "Czarny mag. Adeptka" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak jak ja :D Szkoda, że na kolejny, trzeci tom, trzeba czekać kilka miesięcy :(

      Usuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.