piątek, 31 sierpnia 2018

„Pierwszy róg” – Richard Schwartz – recenzja książki

„Są rzeczy, których nie da się poskromić.”

Pierwszy róg to książka rozpoczynająca wielotomowy cykl w nurcie high fantasy, który bardzo szybko zdobył sporą popularność. Czy powieść rzeczywiście jest tak dobra, jak obiecuje wydawnictwo na reklamach? Ma potencjał, by skusić czytelnika po sięgnięcie kolejnych sześciu części zawierających przygody ze świata Askiru

„Miłość jest przeceniana (…). O wiele ważniejsze są szacunek, stałość, zaufanie i uczciwość. Tylko wtedy, gdy współistnieją wszystkie te aspekty, można mówić o prawdziwej miłości; wtedy to jest gran’mo’hara. Błogosławieństwo bogów.”

Wszystko ma swój początek w zasypanej śniegiem gospodzie w górach dalekiej Północy. Stary wojownik Havald, zmęczony życiem i wieczną walką, tajemnicza czarodziejka Leandra, niebezpieczny przywódca bandy łupieżców i mroczna elfka o szczególnych upodobaniach seksualnych. Każde szuka czegoś innego. Każde podąża w inną stronę. Kim są naprawdę? Dokąd zmierzają?


Żadne z nich nie wie, że głęboko pod gospodą krzyżują się prastare linie mocy. Kiedy siarczysty mróz i burza śnieżna odcinają podróżnych od świata, wybucha panika: krwawy mord wskazuje na to, że w pobliżu czai się bestia. Czy Havald i Leandra mogą komuś zaufać? Trop prowadzi do legendarnego królestwa Askiru…

Intensywna, gęsta atmosfera, znakomite dialogi i fenomenalnie wykreowani bohaterowie to tylko przedsmak monumentalnego eposu o walce z przepotężnym Imperium Thalaku.


Przyznam szczerze, że spodziewałam się zupełnie innej książki niż ta, którą przeczytałam. Oczekiwałam raczej historii w stylu Władcy Pierścieni. Wiecie, zbieramy drużynę i wyruszamy na wielką wyprawę. Myliłam się i to bardzo. Przynajmniej jeśli chodzi o fabułę większości powieści. Spora część akcji utworu dzieje się w gospodzie, a dokładniej w jej jadalni. Początkowo mnie to nudziło, jednak stopniowo akcja nabierała tempa i wkręciłam się w tę historię. 

„Tak jak przędziona nić albo tkane sukno na krośnie, tak wszystkie nasze życia są wplecione w tkaninę losu. Nie dzieje się nic, co nie jest nam przeznaczone. Jedyne, co nam pozostaje, to możliwie utrudnić przeznaczeniu, by nas dopadło.”

Jeden wątek szczególnie działał mi na nerwy. Cóż, bohaterowie w podeszłym wieku raczej rzadko pojawiają się w powieściach, a jeśli już, to autorzy raczej pomijają ich ekscesy miłosne. Richard Schwartz postanowił jednak zrobić na przekór utartym schematom i opisał kilka romantycznych scen pomiędzy rycerzem w okolicy sześćdziesiątki i młodą protagonistką. Muszę przyznać, że początkowo było to dla mnie niesmaczne. Później (właściwie sama nie wiem, co się stało) przestałam zwracać na tę relację uwagę i nawet się w nią wkręciłam. Powiem wam, że autor całkiem nieźle opisał związki i kontakty interpersonalne pomiędzy protagonistami.


„(…) mężczyzna, gdy tylko poczuje wystarczająco silne pożądanie, dobrowolnie da się wziąć na smycz.”

Kim/czym jesteś? To pytanie towarzyszy nam przez całą powieść. Jak się później okazuje, powinno byś skierowane do więcej niż jednego bohatera. Richard Schwartz postanowił zaserwować nam całkiem niezły kalejdoskop skomplikowanych powiązań i zagadek. Przyznaję, że niejednokrotnie udało mu się mnie zaskoczyć. Autor zaskarbił sobie moją sympatię stworzeniem skomplikowanej historii z licznymi odniesieniami do przeszłości bohaterów. Lubię, kiedy wątki się zazębiają, a tutaj zdecydowanie tak się działo. Radzę uważnie wczytać się w powieść, bo niektóre aspekty mogą wam umknąć.


„Lód jest wieczny.”


Richardowi Schwartzowi udało się stworzyć wielowymiarowe postaci. Mamy tu między innymi skromne dziewczyny, wyszkolone wojowniczki, seksualną maniaczkę, typowych zabijaków czy dzielnych rycerzy. Podobała mi się ta różnorodność. Autor potrafił każdego obdarzyć swoją własną, wyjątkową historią. Ciekawie przedstawił również relacje między bohaterami i nadał im nutki oryginalności. W powieści można znaleźć kilka naprawdę intrygujących dialogów. Podobało mi się to, że u Schwartza nie ma bohaterów kryształowo czystych. To ludzie z krwi i kości, którzy popełniają błędy, potrafią się do nich przyznać i ruszyć dalej przez życie, ze świadomością, że zrobili źle, ale nie powtórzą wcześniejszej pomyłki. 

„Nie odmawiaj posiłku, bo nie wiadomo, kiedy będziesz potrzebować sił, jakie daje. Ziąb, Leandro, trawi siły bardziej niż cokolwiek innego.”

Klimat powieści jest raczej mroczny. Próżno szukać tu wesołych żarcików. Mamy za to do czynienia z bezwzględną rzeczywistością, tajemnicami przyprawiającymi o gęsią skórkę, trupami czyhającymi w ciemnych kątach, potworami i gwałcicielami. Taki trochę obrazek niczym z horroru, a żeby było ciekawiej, na zewnątrz panuje ogromna śnieżyca, która uniemożliwia dalszą podróż i zmusza bohaterów do pozostania w gospodzie. Możecie więc sobie wyobrazić, co się stanie, kiedy do akcji wkroczą jeszcze magiczne moce i nastąpi zderzenie wielu silnych osobowości. (Właściwie nie musicie sobie tego wizualizować. Wystarczy, że sięgniecie po książkę).

„Zimno i gorąco miały ze sobą coś wspólnego – i jedno, i drugie przenikało przez mury.”

Tak po prawdzie rozgrywka toczy się o naprawdę wysoką stawkę. Autor dopiero zaznajamia nas ze stworzonym przez siebie światem. Chociaż prawdopodobnie w przypadku innych pozycji przyczepiłabym się do tego, że mało wiemy o teraźniejszej sytuacji politycznej, ustroju państwa czy choćby geografii krainy, tym razem wcale mi to nie przeszkadzało. Bardzo podobały mi się wspomnienia przeszłości i opisy dawnych klanów. Lubię zagmatwane historie, a ta z pewnością taka była. Końcówka zdecydowanie zrobiła robotę. Nie spodziewałam się takiego zakończenia. Podobało mi się, jednak odniosłam wrażenie, że autor zbyt delikatnie obszedł się z postaciami.

„Tylko serce, tak zimne jak z kamienia, nie napełnia się goryczą. Bo nic nie czuje.”

Okładka zdecydowanie mi się podoba. Przyznajcie sami, czyż połączenie dwóch żywiołów odzwierciedlone na grafice nie przyciąga wzroku? Dodatkowo Ostrze Spójni (miecz – przeczytacie, będziecie wiedzieć, o co chodzi), które intryguje, bo kto nie lubi kawałków ładnego żelastwa? „Tabliczki” rozpoczynające każdy rozdział również przypały mi do gustu. Cóż, lubię takie ozdobniki. 


„(…) po pokonaniu wielkich panów na polu bitwy zostają chłopi.”


Warto przeczytać książkę Richarda Schwartza. Może akcja w Pierwszym rogu nie gna na złamanie karku, tylko raczej systematycznie wzrasta, to autor rekompensuje nam to zagadkami i tajemnicami. Wraz z bohaterami odkrywamy zapomniane przejścia i sekrety starożytnej twierdzy oraz jej dawnych mieszkańców. Intrygi, zdrady, mrożące krew w żyłach stwory, oj dzieje się. Książkę czyta się szybko i po skończeniu czuje się niedosyt, gdyż autor zostawia nas z kolejną zagadką. Pierwsza część cyklu Tajemnic Askiru zainteresowała mnie na tyle, że z całą pewnością powrócę do następnych tomów. Ciekawi bohaterowie, intrygująca historia i mroczne sekrety. Tak, zdecydowanie to lubię.

Za książkę dziękuję portalowi Popbookownik <3




2 komentarze :

  1. Książka zapowiada się nawet ciekawie - może bez jakiegoś efektu "wow", ale i tak jestem zainteresowana :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wierzę, że warto i mam nadzieję, że przeczytam.

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.