środa, 28 grudnia 2016

Piąta pora roku - N.K.Jemisin

Musisz pamiętać, że koniec jednej historii to tylko początek kolejnej.

Zacznijmy od opisu książki:
Rozpoczął się czas końca.

Rozpoczął się wielką czerwoną wyrwą biegnącą przez środek kontynentu i plującą popiołem.

Rozpoczął się śmiercią syna i porwaniem córki.

Rozpoczął się zdradą i zaognieniem ran.
Oto Bezruch, przywykły do katastrof świat, gdzie mocą ziemi włada się jak bronią. I gdzie nie ma litości.

Essun, kobieta z pozoru zwyczajna, za nic ma nadchodzącą zagładę. Jej mąż właśnie jedno z ich dzieci zabił, a drugie uprowadził. Pogrążona w żałobie i rozdarta rozpaczą, przemierza dogorywający świat. Jest zdolna dokonać jeszcze większych zniszczeń, jeśli pomoże jej to odzyskać córkę.

W końcu to ci, których kochamy, najbardziej nas krzywdzą.
Piąta pora roku, to świetna książka z intrygującymi bohaterami i niesamowitą historią. Książka, która wciąga czytelnika od samego początku i trzyma w swoich szponach do samego końca. A co dzieje się później…. Później człowiek zostaje sam, z wielkim niedosytem, z wielkim rozczarowaniem, że to koniec, bo przecież takie historie nie powinny się kończyć… 

Wydaje mi się, że powyższy akapit powinien wystarczyć Wam by sięgnąć po tę historię. Wydaje mi się, że to w pełni oddaje wyjątkowość książki, nie zdradzając w żadnym, chociaż najmniejszym stopniu jej fabuły. W tym momencie powinnam się zamknąć, bo nie wiem czy dalej uda mi się trzymać dziób na kłódkę i nie zdradzić żadnego spoileru, ale postaram się, naprawdę się postaram…
Wiosna, Lato, Jesień, Zima. Śmierć jest piąta, wszystko spina.

Muszę Wam powiedzieć, że jestem pod wielkim wrażeniem Piątej pory roku. Zanim książka miała jeszcze swoją premierę, zaintrygował mnie jej opis. Już wtedy wiedziałam, że chcę ją przeczytać. Kiedy zaś tylko ją otworzyłam – przepadłam.

Nie wiem czy kiedyś Wam już o tym mówiłam, czy nie, ale nigdy nie czytam zakończeń książki, ani nie przeskakuję do przodu, by poznać choć ociupinkę dalszej historii. Zawsze wychodziłam z założenia, że to bezcelowe. Skoro poznam zakończenie, to po co mam dalej czytać środek. Tak więc, tego nie robiłam. Do czasu… Niestety, przy Piątej porze roku moje postanowienie legło w gruzach. Choć muszę przyznać, że i tak długo się trzymałam. Koniec końców, poległam … Czy było warto – tego Wam nie powiem. Mam jednak nadzieję, że czytanie fragmentów niezgodnie z kolejnością nie wejdzie mi w krew. 
Dom to ludzie. Dom to wszystko to, co zabieracie, a nie to, co zostawiacie za sobą.

Historia nadchodzącego końca świata jest bardzo ciekawa i intrygująca. Zbliżają się mroczne dni dla ludzkości, która nie wiadomo czy przetrwa. Jak w tym czasie zachowują się ludzie, do czego są zdolni? 

Muszę się przyznać do czegoś jeszcze… Jest to recenzja, która spędzała mi sen z powiek. I nie jest to tylko przenośnia. Książkę skończyłam (aż sprawdziłam) dokładnie dwa tygodnie temu… Aż wstyd się przyznać, że tak długo zajęło mi wyskrobanie kilku słów, jednak z pewnego względu, było to naprawdę trudne. Jeśli przeczytacie książkę, zrozumiecie dlaczego. Wciąż muszę się hamować, by nie palnąć wielkiego, gigantycznego wręcz spoilera, który zdecydowanie zepsułby Wam czas spędzony z książką. 

Dlatego też trochę przegadam tę recenzję. Nie wiem czy wiecie, ale właśnie ta oto książka    
N. K. Jemisin otrzymała nagrodę Hugo. Co to takiego? Jest to jedna z najbardziej prestiżowych nagród, przyznawana za najlepszą powieść sci-fi i fantasy. Piąta pora roku otrzymała również nominację nominacje do Nebuli i World Fantasy Award. To chyba powinno mówić samo za siebie, prawda? 

Wracając jednak do samej historii. Można powiedzieć, że książka jest rozbita na trzy części. W każdej poznajemy innych bohaterów, którzy zmagają się z trudnościami życia i przetrwania. W pewnym sensie, nie ma tu łatwych wyborów, nie ma decyzji bez konsekwencji – jedna decyzja może się wlec za nami latami. N. K. Jemisin stworzyła wielowymiarową historię. Okrutną, bezwzględną. Stworzyła bohaterów, którzy zapadają głęboko w pamięci. Wyjątkowych, intrygujących, bogów w kajdanach. Nie sposób opisać wyjątkowego klimatu, którym przesycona jest cała powieść. Mrok, ciemność, ale i nadzieja.
Na razie pierdoliłem tylko ciebie. – Jego uśmiech sprawia, że policzki Sjen płoną niczym Allia. – Pamiętasz? Ktoś dał nam rozkaz i pieprzyliśmy się, Ziemia wie ile razy, choć przecież się nie znosiliśmy. A może wmówiłaś sobie, że sama tego chcesz? Czy tak bardzo potrzebowałaś fiuta, że zadowoliłaś się tak kiepskim i nudnym jak mój?

Tak, dialogi… Wielki atut tej książki. (Wybaczcie, ale nie mogłam się powstrzymać przed wstawieniem tego fragmentu.) Autorka nie przebiera w słowach, co według mnie jest
niezaprzeczalnie plusem powieści i dodaje jej sporo wiarygodności. Bohaterowie są sarkastyczni, ekspresyjni, pogmatwani. Wydaje mi się, że jeśli napiszę, że są jedyni w swoim rodzaju, to nie będzie to przesada. 

Zakończenie jest zaskakujące i pozostawia czytelnika z dziurą w sercu. Muszę przyznać, że sama miałam gęsią skórkę i sobie trochę pochlipałam na niektórych fragmentach. 

Dobrze, że to dopiero początek serii Pęknięta Ziemia. Chociaż aż strach pomyśleć, co będzie dalej. 

N. K. Jemisin stworzyła spójną, rozbudowaną powieść. Powieść nie tylko o różnicach „rasowych”, ale o problemach, z jakimi musi się zmierzyć ludzkość w obliczu czegoś, co nawykła nazywać końcem świata. Autorka zrobiła coś, co jest bardzo trudne jeśli chodzi o sci – fi i fantasy. Wymyśliła „nową opowieść”, nowe motywy przewodnie. Nie bazowała tylko na tym co znane i lubiane. Nie są drugie Igrzyska Śmierci. To zupełnie coś innego, powiedziałabym lepszego (nie obrażając twórczości Suzanne Collins). To pełna tajemnic opowieść o zemście, o potędze, o poszukiwaniu lepszego życia. Trudno tu cokolwiek przewidzieć.

Pokochałam styl pisania N. K. Jemisin. Stworzyła bowiem niebanalną historię, z wieloma aspektami społecznymi, politycznymi, kulturowymi zaczerpniętymi z naszej codzienności. Piąta pora roku, to książka, która powinna skraść serca nie tylko miłośnikom gatunku, to historia, do której jeszcze z pewnością powrócę. 

Z niecierpliwością czekam na kontynuację. Dawno bowiem nie czytałam tak dobrej książki. 

Nigdy nie zapominaj czym jesteś.

Za świetną książkę dziękuję Sine Qua Non



5 komentarzy :

  1. Nie chciałam tego czytać. Zuzka nnie jakoś zniechęciła, ale teraz jak przeczytałam Twoją opinię to chyba mam nieodparta ochotę przeczytać tą kasiążkę. 😁 Wgl ostatnio jakoś mam ochotę na książki z wątkiem fantasy co jak na mnie jest totalnie dziwne 😱 Wybrnęłaś z recenzją, to tylko Twoje przemyślenia, ale zachęcają do czytania książki, choć nie za dużo o niej wiek 💪🏻♥️

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mnie intryguje ta książka. Przede wszystkim ma ciekawą okładkę i tytuł.
    Cieszę się również, że wciąga od początku, uwielbiam takie książki.
    Planuję większe zakupy na urodziny w styczniu, więc czuję, że może znajdzie się w koszyku. :D
    Pozdrawiam ♥ Lost in books

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie nie wciągnęła od początku ;) właśnie początek prawie mnie zniechęcił :D ale dobrze, że nie zrezygnowałem bo im dalej tym lepiej, a później nawet świetnie...no i to urwane zakończenie zdecydowanie zachęca żeby przeczytać kolejną część ;)

    Pozdrawiam
    http://niefantastycznie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurczaczki, słyszę same dobre opinie!
    A w sumie jakoś tak koło premiery "Piąta Pora Roku" nie do końca do mnie przemawiała... I sobie ją odpuściłam... A teraz żałuję. :(
    Ech, może kiedyś będę miała okazję ją jeszcze przeczytać! :)
    Pozdrawiam cieplutko,
    Ola aka Zaczytana Iadala

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tę książkę skończyłam kilka dni temu i również byłam zachwycona :) I jeszcze to zakończenie... i jak tu teraz wytrzymać do premiery drugiego tomu? :D

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.