piątek, 3 listopada 2017

"Żniwiarz" - "Pusta noc" - Paulina Hendel

 Polskie Supernatural powraca!

Druga odsłona bestsellerowej serii „Żniwiarz”.

Słowiańskie demony nie dają o sobie zapomnieć!

Jeszcze do niedawna Magda była zwykłą dziewczyną, pracującą w małej księgarni, jednak obecnie jej życie wygląda całkiem inaczej niż sobie to zaplanowała.

Po ostatnich perypetiach Magda wraca do życia w innym ciele, zmienia się również jej charakter… Razem z Feliksem chcą odszukać i unicestwić Pierwszego, najbardziej niebezpieczną istotę z jaką przyszło im się mierzyć. Gdy trafiają na Mateusza, który po wydarzeniach z poprzedniego roku wyprowadził się z Wiatrołomu, we troje wyruszają na poszukiwania zaginionego żniwiarza. A na świecie z niewiadomych przyczyn pojawia się coraz więcej nawich.​

Z tą recenzją specjalnie czekałam na Halloweeen. Cóż moje plany niestety legły w gruzach, gdyż blogger podle mnie oszukał. Nigdy więcej nie ustawię wpisu opóźnieniem :/ Powiem Wam jednak dlaczego taki był mój zamysł. 

Cóż, nie jest to typowy horror, nie jest to również książka, która budzi niesamowity strach, po której nie można spać po nocach, bo każdy dźwięk przywodzi na myśl jakiegoś psychopatycznego mordercę, albo co gorsza istotę nadprzyrodzoną pałętającą się po domu. Nie – jest to raczej historia dla tych, którzy lubią czytać o istotach rodem z legend i czuć dreszczyk emocji (jeśli czytaliście moją recenzję Pustej nocy to wiecie, że miałam stracha iść nocą na swój wjazd.) jednak nie przepadają za bezsennymi nocami i koszmarami. 

Teraz jeszcze się Wam wytłumaczę. Określenie „polskie supernatural” niestety nie jest moje – zapożyczyłam je z recenzji Ostatniej Tawerny – jednak idealnie wpasowuje się w klimat i historie, jakie przedstawiła nam Paulina Hendel

Muszę przyznać, że po prawdzie spodziewałam się po książce czegoś innego. Myślałam, że autorka bardziej skupi się na przedstawieniu niecnych planów Pierwszego Żniwiarza, jednak się pomyliłam. Cóż, muszę przyznać, że podobało mi się, że Paulinie Hendel udało się mnie zaskoczyć. Wciąż z niecierpliwością czekam na rozwinięcie wątku Pierwszego, jednak to przetrzymanie jest ekscytujące. 

Magda wróciła, ale zdecydowanie nie jest już tą samą osobą, którą poznaliśmy w poprzedniej części. Stała się zadziorna, o wiele bardziej pewna siebie. Mnie ta przemiana przypadła do gustu. Podobało mi się również przedstawienie stanu po przemianie. Ukazanie trudności i emocji, z jakimi przychodzi się mierzyć nowemu żniwiarzowi. Poza tym mam wrażenie, że bohaterka jest mniej „nudna”. Nie zrozumcie mnie źle, lubiłam Magdę z Pustej nocy, jednak ta bardziej odpowiada mi charakterologicznie. 

O wiele bardziej spodobała mi się również postać Mateusza. W Czerwonym słońcu jest o wiele bardziej autentyczny. Również zmiana na plus. Kąśliwe rozmowy między nim a Magdą to wisienki na torcie. Jestem ciekawa jak dalej rozwinie się ten wątek. 

Z całą pewnością „dobrą robotę” robi również ciotka Janina. Zgryźliwa staruszka naprawdę sporo wnosi do powieści. Ciekawymi postaciami są również jej wnukowie, którzy stawiają pierwsze, malutkie niepewne kroczki w magicznym świecie. 

O Feliksie powiem Wam tylko tyle, że nadal nie zawodzi. To zdecydowanie mój ulubieniec. 

Paulina Hendel interesująco pokierowała historią. Zakończenie mnie zaskoczyło i wprawiło w niemałe osłupienie. Zdecydowanie podkręciło atmosferę. Jestem cholernie ciekawa, jak dalej potoczy się przygoda świetnego teamu, jakim jest szalone trio MMF – Magda, Mateusz i Feliks. 

Mnie osobiście bardzo pasuje styl Hendel. Babka zdecydowanie pisze lekko i ma fantazję. Podoba mi się to, jak kreuje historie, bo potrafi mnie zaskoczyć. Jej książki są miłym odstresowaniem i oderwaniem od rzeczywistości. Autorka potrafi połączyć ze sobą fantastykę z wątkami kryminalnymi i thrillerem. W książce dzieje się dużo. Polowania na nawich nabierają tempa. Stwory z zaświatów są o wiele bardziej aktywne, więc i bardziej brutalne stają się potyczki z nimi, co również sprawia, że książka jest mroczniejsza od swojej poprzedniczki. Miałam również wrażenie, że autorka wzbogaciła swoją opowieść o więcej dokładnych opisów. Nie powoduje to jednak, że akcja zwalnia, co to to nie. 

Z niecierpliwością czekam na kolejny tom przygód żniwiarzy, bo zakończenie i nowy zły „gość”, który wszedł go gry, zapowiadają kolejną świetną przygodę. W Czerwonym słońcu akcji nie brakuje. Chwilami jest trochę strasznie, atmosferę podkręcają docinki słowne, a bohaterowie trzymają poziom. Druga część cyklu jest zapewne godna Waszej uwagi. Całą serię mogę Wam polecić z czystym sumieniem.  

Za świetną książkę dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona i We need YA!


6 komentarzy :

  1. Kurcze! A pierwszy tom wciąż przede mną. To jedna z najciekawszych książek, jakie ostatnio "spotkałam" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadrabiaj, bo watro:D Ja z niecierpliwością czekam na trzeci tom :D

      Usuń
  2. Nie czytałam jeszcze 1 części. Na razie mi się nie śpieszy, bo to trochę nie moje klimaty. Ale słyszałam bardzo dobre opinie.
    Ciekawa recenzja!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękować :D Próbuj, może akurat się przekonasz :D

      Usuń
  3. jakoś nie mogę się przekonać do tego cyklu, choć spotkałam wiele naprawdę pozytywnych recenzji. Podziwiam Autorkę, że udało jej się wykreować taki intrygujący świat, ale jakoś nie mogę się przełamać, by do niego wkroczyć :D

    Pozdrawiam serdecznie, cass z cozy universe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Początkowo myślałam, że będzie to podróbka Katarzyny Bereniki Miszczuk i jej "Kwiatu paproci", jednak byłam bardzo mile zaskoczona. Inne podejście do słowiańskich demonów i ciekawa historia. Z czystym sumieniem mogę polecić :D

      Usuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.