czwartek, 31 sierpnia 2017

"Pocałunek Kier" - Lynn Raven

"Lepiej żyć niż zginąć. Dopóki się żyje, można walczyć!"


Przy pomocy podstępu, Mordan, pierwszy dowódca armii wojowniczych Kierów, dostaje w swe ręce młodą Lijanas z ludu Nivadów. Na polecenie swojego władcy Haffrena ma dostarczyć uzdrowicielkę na dwór królewski.

Lijanas myśli jednak tylko o jednym – o ucieczce. Lecz gdy poznaje bliżej Mordana – słynnego „Krwawego Wilka” – ten zaczyna ją coraz bardziej pociągać. A on odczuwa to samo w stosunku do niej. Obydwoje czeka jednak śmiertelna niespodzianka…



"To zaszczyt dla mnie, że mogłem cię kochać!"

Pocałunek Kier dostałam od przyjaciółki, która stwierdziła, że muszę w końcu poznać jej ukochaną książkę. Minęło jakieś pół roku, zanim do niej sięgnęłam, ale, gdy już skończyły się egzaminy i zaczęły wakacje przyszedł czas, by się z nią zapoznać. Prawdę powiedziawszy sama pewnie nigdy bym po nią nie sięgnęła, bo opis wskazuje na klasyczne romansidło…
Pisząc tę recenzję czytałam notatki, które pisałam do przyjaciółki i śmiałam się sama z siebie. Zacznijmy więc od samego początku. Pierwsza strona i już minus. Dlaczego? Książka zaczyna się fragmentem z dzieckiem. Cóż, ostatnimi czasy mam awersję do „bachorów”, więc już to mi się nie podobało. Pomarudziłam jej trochę, ale kazała czytać dalej. Z bólem serca, zrobiłam to. I wiecie co?! Dobrze zrobiłam! 

Zacznijmy od okładki. Z jednej strony mi się nie podoba, z drugiej jednak ma w sobie coś intrygującego. Chciałoby się powiedzieć piękna i bestia… Dziewczyna z hipnotyzującymi zielonymi oczami i jasnymi włosami jest ogromnym kontrastem dla czerwonookiej bestii z wielkimi kłami pogrążonej w ciemności. Do tego czerwono – białe napisy przechodzące z jednego koloru w drugi. Ciekawie to wygląda. [Strasznie niewdzięczna okładka do robienia zdjęć!!!]

Skoro już jestem przy wizualnej stronie powieści, to poszczególne rozdziały oddzielane są takimi jakby krzyżykami, natomiast poszczególne wątki trzema gwiazdkami.

"Chciałbym zasypiać wieczorem u twego boku, a rano budzić się przy tobie! Chciałbym cię chronić i ci służyć! Chciałbym kłócić się z tobą i śmiać! Chciałbym, byś była częścią mego życia, a ja częścią twojego! - Głupiec ze mnie!"

Motyw miłosny – jest, o czym huczy napis już na samej okładce. Początkowo miałam wrażenie, że Lijanas zdecydowanie cierpi na syndrom sztokholmski, jednak później mój punkt widzenia się zmienił. Kiedy przeczytałam książkę, rozmawiałam z przyjaciółką na ten temat. Dzięki niej dostrzegłam aspekty, które wcześniej pominęłam, albo zignorowałam (wybrać dowolne). Wydawało mi się, że to kolejne, dość powierzchowne i oczywiste love story. Myliłam się jednak. Dlatego nie popełnijcie mojego błędu i naprawdę dobrze wczytajcie się w opowieść jaką snuje Lynn Raven



"Kiedy kobieta zaczyna mruczeć i drapać cię po brodzie, nie pytaj, dlaczego - uciekaj!"


Pierwszą postacią, którą polubiłam od chwili, kiedy tylko się pojawiła, była właśnie Lijanas. Sarkastyczna , pewna siebie, bezkompromisowa. Była bohaterką, którą można przyrównywać do siebie i się z nią identyfikować. Mordana z kolei początkowo odbierałam jako brutalnego szowinistę bez serca. Z biegiem historii zaczął się zmieniać, ale nie zatracił tym samym części siebie. Był postacią, która nigdy nie zaznała miłości i przez całe życie cierpiała. Postacią, która przemawia do czytelnika i która zostaje w pamięci na długo po przeczytaniu powieści. 


"Mężczyzna, który ocenia ostrze tylko ze względu na jego zewnętrzne piękno, jest głupcem. Jedynie stal, z której jest zrobione, decyduje o jego jakości."

Panowie, jeśli to czytacie, weźcie sobie do serca ten cytat! Jest podobny do starego ludowego porzekadła: „ładna miska jeść nie daje”. W Pocałunku Kier można znaleźć sporo prawd o życiu, chociaż książka jest romansem osadzonym w fantastycznym świecie. Skoro już jesteśmy przy tej kwestii, to owy świat jest niesamowicie dopracowany i przemyślany. Aż dziw bierze, ale nie mam się do czego przyczepić. Mimo że momentami jest przewidywalna i łatwo rozgryźć co się wydarzy, całość naprawdę robi wrażenie. 

Była to bodajże pierwsza książka, która w oryginale ukazała się w języku niemieckim, którą
przeczytałam. (Tak, mam jakieś zahamowanie jeśli o to chodzi.) Tym bardziej było to miłe zaskoczenie. 


"- Czy wasz ojciec nie żyje?- Tak.- Przykro mi. Na co zmarł?- Na miecz między żebrami."
Kolejnym plusem książki jest również to, że Lynn Raven umieściła w niej humor i żarty sytuacyjne. Powieści, które jednocześnie bawią i wzruszają bardzo zyskują w moich oczach, a ta z pewnością taka jest. 

Styl autorki również jest bardzo "miły" w odbiorze. Nie rozdrabnia się na jakieś przydługaśne, nudne opisy, tylko skupia się na akcji, która swoją drogą jest całkiem wartka. Książkę czyta się naprawdę szybko, ponieważ wciąga i to mocno. Kiedy człowiek zagłębia się w opowieści, trudno się od niej oderwać. 


"Psiakrew! Czy każda kobieta to potrafi - spowodować jedynie swym milczeniem, że mężczyzna czuje się jak odrażający łajdak?"

Wyżej wspomniałam o syndromie sztokholmskim, ponieważ zastanawiałam się ile kobiet byłoby w stanie zakochać się w człowieku, który przez sporą część czasu by nas krzywdził i traktował jak popychadło. Jasne, rozumiem, ja też mam pociąg do wysokich, przystojnych brunetów, ale gdzieś są granice. Przebłyski dobroci i czułości były kuszące, ale czy aż tak? Tu mam jednak dylemat. (Mózg spaczony psychologią, tak wiem... skrzywienie studenckie.)

Zapomniałam jeszcze napisać kilka słów o czarnych charakterach. Jest tu ich całkiem sporo. Jak ja to stwierdziłam, nie brakuje tu konkurentów do zdobycia tytułu: „sku***iela roku”. Nikczemny władca, nawiedzona fanatyczka czy chociażby ześwirowany pretendent do tronu. 

Oj działo się tu, działo… 

"Do cholery. Dlaczego uczuć nie można po prostu zgasić, jak ognia?"

Podsumowując, Pocałunek Kier to naprawdę bardzo ciekawa, wielowątkowa opowieść, skupiająca w sobie wiele tajemnic i intryg. Dopracowany świat i ciekawi bohaterowie sprawiają, że książka wciąga niemal od pierwszych stron i pozostaje na długo z czytelnikiem. Autorka stworzyła powieść, która może nie jest historią niesamowicie nowatorską czy innowacyjną, jednak dzięki swojemu dopracowaniu, niewyidealizowaniu świata czy bohaterów bardzo zyskuje. Jest to zdecydowanie jedna z ciekawszych książek jakie czytałam ostatnimi czasy. 



2 komentarze :

  1. Czytałam tę książkę i mi się bardoz podobała. W sensie była zabawna pod wieloma względami :D, nie nudziłam się, to na pewno

    OdpowiedzUsuń
  2. Co ja mam z tobą zrobić?? Powiedz mi, bo choć przez większość recenzji mam ochotę tobą potrząsnąć i krzyczę przekleństwa, to wiem o co ci chodzi. A cytaty które wybrałaś sprawiają, że łzy stają mi w oczach. Wiem chyba co najbardziej mnie boli w recenzji. Odarłaś ją ze zmysłowości, która mnie tak pociąga. Mimo to uchwycilaś i swój i mój punkt widzenia. I uwielbiam to w tobie. Zaczynam bredzić. Jak coś więcej chcesz, daj znać, a ja idę popłakać sobie znowu na końcówce, a wcześniej pośmiać się ze świniaka w ziołach. xD źle już ze mną. Kończę się kompromitować i dziękuję, ty wiesz za co.

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.