Nad Tearling nadciągają czarne chmury, chociaż lepszym określeniem jest raczej horda spragniona krwi, gwałtu i łupów armia Mortmesne. Wojska Tearlinu postawione zostają w stan mobilizacji. Czy mała armia może skutecznie przeciwstawić się wielotysięcznym wojskom Szkarłatnej Królowej? Wojna się zbliża. Giną żołnierze jednej i drugiej strony. Co przezwycięży szalę zwycięstwa?
Kelsea jako młoda królowa musi się zmierzyć z wieloma problemami z jakimi boryka się jej królestwo. Dziewczyna się zmienia – nie tylko wewnętrznie, ale i wewnętrznie. Wydaje się, że gdzieś zagubiła cząstkę siebie. Jakby z urodą zyskała również okrucieństwo. Dziewczyna stara się jednak panować nad gniewem – z różnym skutkiem. Dziewczyna w nieodgadniony sposób poznaje losy kobiety z przeszłości, żyjącej przed Przeprawą, widzi również pierwszego króla – Williama Tear’a. Moc dziewczyny również rośnie. Czy będzie w stanie przeciwstawić się Szkarłatnej Królowej?
Często bywa tak. że kontynuacje bywają gorsze od pierwszych tomów. Czy tak było i tym razem? Nie. Książka jednak jest bardziej specyficzna od Królowej Tearlingu. Dużo w niej opisów wojsk, potyczek, przygotowań do oblężenia. Jest też zdecydowanie więcej magii. Zapewne nie każdemu przypadnie to do gustu. Przez długi czas zastanawiałam się dlaczego autorka zdecydowała się wprowadzić historię Lily, żyjące przed Przeprawą. Przyznam, szczerze, że przez długi czas denerwowało mnie, że odciągają nas one od obecnych wydarzeń. W końcowym rozrachunku, rozumiem jednak Erikę Johansen. Życie Lily nie jest wyglądającą z zewnątrz sielanką, to prawdziwy koszmar. Czy kobieta odnajdzie w sobie wolę walki, czy się podda? Historia kołem się toczy, jak niektórzy mawiają
Częściej zaglądamy w rzeczywistość Szkarłatnej Królowej. Możemy zobaczyć jak żyje „diabeł” w kobiecej skórze. Poznajemy jej tożsamość, jej przeszłość, jej obawy i lęki. Kim jest władczyni Mortmesne? Tego Wam nie powiem. Jej historia jest ciekawa, ale można się domyślić rozwiązania zagadki zanim ujawnia się nam ono w książce.
Słyszeliście przypowieść o dwóch wilkach walczących ze sobą w człowieku? Jeden dobry, drugi zły.
Wygrywa ten, którego karmimy. W Kelsea, w Inwazji na Tearling, często wygrywa zły wilk… Dziewczyna nadal jest odważna i pewna siebie. Zaczęła jednak wzbudzać lęk, może nawet większy niż sam Buława. Obudziło się w niej zło, które próbuje przejąć nad nią władzę. Nadal jednak jest władczynią, która zrobi wszystko, by ocalić swój lud.
Osobiście liczyłam na więcej scen z Duchem, ale niestety się przeliczyłam. Duch pojawia się raz i jest tak samo tajemniczy, intrygujący i magnetyczny jak w Królowej Tearlingu. Czy ten koleś nie może powiedzieć niczego wprost?
Straż królewska w takim samym stopniu absorbująca i ciekawa jak w poprzednim tomie. Uwielbiam ich.
Pojawia się kilkoro nowych bohaterów. Ojca Najświętszego wręcz nie trawię. Bohater bardzo dobrze wykreowany. Jego zaślepienie, obłuda, żądzą władzy i „miłosierdzie” dla bliźnich... Cudowna osoba… Wzór cnót jakie powinien posiadać kapłan…
Zostajemy również świadkami wielu ciekawych scen z mroczną istotą, która, co tu mówić, podkręca atmosferę… Robi się gorąco… :)
Może to straszne co zaraz Wam powiem, ale zaczynam współczuć Szkarłatnej Królowej. No dobra, współczułam przez moment, ale mimo wszystko.
Co się stało z ojcem Taylerem?? Odważny człowiek, zmuszony do dokonania wyboru... Zdecydował się na podążenie drogą trudniejszą, jak to się dla niego skończy?
Zagadki się namnażają, los bohaterów coraz bardziej leży nam na sercu, tajemnica goni tajemnicę. Książka równie dobra jak Królowa Tearlingu. Przeszłość jest mocno zagmatwana. Nie mam tu na myśli tylko historii kraju, ale również życie naszych bohaterów. Przeszłość ciągnie się za wieloma z nich…
Erika Johansen w doskonały sposób kontynuuje to co zaczęła w Królowe Tearlingu. Nietuzinkowy świat, wspaniali bohaterowie, część historii zostaje odkryta przed czytelnikiem. Nie ma tu miejsca dla łatwych odpowiedzi. Mimo że nie jestem entuzjastką i Lily, to obiektywnie muszę stwierdzić, że Erika Johansen pokazała, że oprócz fantasy osadzonego w średniowieczu potrafi również pokazać historię poniżanej kobiety, odbierane wyłącznie w roli przedmiotu. Świetnie łączy wątki i kreuje bohaterów. Z niecierpliwością czekam na zakończenie serii. Taki mały apel do wydawnictwa – wydajcie ją jak najszybciej… Najlepiej zaraz po premierze :)
Recenzja Królowej Teratingu tutaj
Recenzja Królowej Teratingu tutaj
Ja dopiero się wzięłam za pierwszą część i już jestem pod wrażeniem. Dobrze, że od razu zaopatrzyłam się w drugą część. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Geek of books&tvseries&films
Tak :D Książka rzeczywiście sprawia niespodziankę i robi wrażenie :D
Usuń