sobota, 4 lutego 2017

Szóstka Wron – i o co tyle szumu?

„Każdy z nas jest dla kogoś potworem.”

Sześcioro niebezpiecznych wyrzutków.
Jeden niewykonalny skok.

Przestępczy geniusz Kaz Brekker otrzymuje ofertę wzbogacenia się ponad wszelkie wyobrażenie – wystarczy w tym celu wykonać zadanie, która z pozoru wydaje się niewykonalne:

– włamać się do niesławnego Lodowego Dworu (niezdobytej wojskowej twierdzy)
– uwolnić zakładnika (a ten może rozpętać magiczne piekło, które pochłonie cały świat)
– przeżyć dostatecznie długo, żeby odebrać nagrodę (i ją wydać)

Kaz potrzebuje ludzi wystarczająco zdesperowanych, żeby wraz z nim podjęli się tej samobójczej misji, oraz dostatecznie niebezpiecznych, żeby ją wypełnili. Wie, gdzie ich szukać. Szóstka najbardziej niebezpiecznych wyrzutków w mieście – razem mogą być nie do zatrzymania. O ile wcześniej nie pozabijają się nawzajem.


Wszędzie widzę ochy i achy nad tą pozycją i zadaję sobie pytanie – serio?! Co w Szóstce Wron jest takiego nadzwyczajnego? Chyba wszyscy znamy Ethana Hunta bohatera Mission Impossible, który wykonywał misje praktycznie niemożliwe (swoja drogą, występuje tam mój ukochany Tom Cruise <3). Czy jest ktoś, kto nie słyszał o Michaelu Scofieldzie ze Skazanego na śmierć, który dobrowolnie poszedł do więzienia, mając wytatuowany jego planem, by wyciągnąć swojego brata (swoją drogą, nie wiem czy wiecie, ale w tym roku pojawi się nowy sezon, na który z niecierpliwością czekam). Zwrócę tylko uwagę na to, że było to jedno z najlepiej strzeżonych więzień w USA. Kojarzycie Łowcę z Królewny Śnieżki i Łowcy? Koleś dla kasy naraził swoje życie na niebezpieczeństwo i chciał oddać jedyną nadzieję na ocalenie świata wstrętnej królowej. Kolejnym potwierdzeniem mojej tezy „odgrzewanego kotleta”, jest chociażby postać Christiana Greya i jego nie akceptowanie dotyku – i tutaj pojawia się taki motyw… Takich przykładów jest na pęczki. Więc czym się tu zachwycać?!

„-Uwielbiasz oszustwa.-Uwielbiam zagadki. Oszustwa to po prostu mój język ojczysty.”

I w tym momencie, muszę Wam powiedzieć, że wciskałam kit. Nieskromnie przyznam, że chyba całkiem nieźle mi poszło. Może i autorka nie była superorginalna i powielała znane już schematy, ale tak naprawdę, ja również wpadłam w sidła cudownej opowieści Leigh Bardugo. Fakt jest taki, że zarys fabuły, jaki możemy przeczytać w informacjach prasowych, jest dość oklepany. Jeśli jednak człowiek zaczyna czytać i zagłębia się w historię, odkrywa całkiem nowy świat. Chcąc być szczerą, muszę powiedzieć, że bardzo dobrze dopracowany i wykreowany świat. 

W szczególności podobało mi się opisanie półświatka Katterdamu. Ukazanie świata mafii, ich struktur i hierarchii było dla mnie nowością w książkach fantasy (dotychczas się z tym nie spotkałam – jeśli jakieś znacie, czekam na propozycje w komentarzach). Co ważne, autorka nie ugrzeczniła swoich bohaterów. To mordercy, złodzieje, oszuści. 

„-W jaki sposób najłatwiej ukraść człowiekowi portfel? -Przyłożyć mu nóż do gardła? - zapytała Inej. -Pistolet do głowy? - powiedział Jesper. -Wrzucić mu truciznę do kubka? - zaproponowała Nina. -Wszyscy jesteście okropni - obruszył się Matthias. Kaz przewrócił oczami. -Najłatwiej ukraść człowiekowi portfel, mówiąc mu, że zamierzacie ukraść mu zegarek.”

Swoją drogą książka jest umieszczona w kategorii dla młodzieży. Coś mi tu zgrzyta… Dlaczego? Dobra, potrafię zrozumieć wrzucenie Szóstki Wron do worka młodzieżówek, ze względu na to, że bohaterami powieści są tak naprawdę nastolatkowie. Wielu dorosłych z góry zaszufladkuje taką książkę i nawet po nią nie sięgnie, głównie z tego powodu, a to błąd. Owszem, najstarszym bohaterem jest osiemnastolatek, jednak postaci w niej występujące są bardzo dojrzali. Nie, nie jest to przerysowane w żaden sposób. Po prostu, są to ludzie, których życia w jakimś momencie legły w gruzach, a ich historie nie należą do tych łatwych i przyjemnych. 

„Żadnych żałobników. Żadnych pogrzebów.”

Powyższy cytat jest dewizą naszych bohaterów. Jeśli już o nich mowa, to muszę przyznać, że wszyscy trafili do mojego serca. Rzadko kiedy zdarza się, że polubię wszystkie główne postaci występujące w powieści. Tutaj, mimo że momentami miałam ochotę palnąć niejednego z nich w łeb (niczym agent Gibbs z NCIS), to zaskarbili sobie moją sympatię. Tak jak pisałam wyżej, każdy z nich ma skomplikowaną historię. Ich losy połączyła jednak Baryłka i Kaz Brekker. Chciałam wyróżnić jednego z bohaterów, ale nie mogę się kurcze zdecydować. Kaz, Inej, Nina, Matthias, Jesper czy Wylan – każdy inny, każdy wyjątkowy. 

„Inej zaproponowała mu kiedyś, że nauczy go jak upadać.-Sztuka polega na tym, żeby nie upaść - odpowiedział jej wtedy ze śmiechem.-Nie, Kaz. Sztuka polega na tym, żeby znowu się podnieść.

Co jeszcze zwraca uwagę w Szóstce Wron? Czarny humor. Bardzo lubię humor sytuacyjny w książkach i tutaj również się nie zawiodłam. Poza tym sarkazm – tak szczególnie mi bliski, można tutaj odnaleźć.


Miłośnicy słodkich miłości niestety mogą zapomnieć o takich wątkach. Owszem, Leigh Bardugo opisuje w swojej książce zaczątki rodzącego się uczucia, jednak tak jak wszystko, tak i ono nie przychodzi łatwo. (I za to uwielbiam ją jeszcze bardziej. Naprawdę mam już dość tych wszystkich motyli w brzuchu i miłości od pierwszego wejrzenia).


„Nikomu nie życzyłaby miłości. To gość, którego chętnie witasz, a potem nie możesz się go pozbyć.”

Teraz mała informacja dla tych, którzy, tak jak ja, nie czytali poprzedniej trylogii autorki. Nie musicie się martwić. Mimo że pojawiają się tu nieliczne nawiązania do trylogii Griszy, bez problemu rozkminicie o co chodzi. Poza tym, bardzo spodobał mi się styl autorki. Książkę czyta się bardzo szybko, nie ma tu długich i nudnych opisów. Można za to znaleźć bardzo ciekawe cytaty. 

Teraz jeszcze słów kilka o wydaniu. Biję pokłony i mogę śpiewać nawet hymny pochwalne do Wydawnictwa Mag, za to, że zdecydowało się zostawić oryginalny wygląd Szóstki Wron. Zdecydowanie jest to najpiękniej wydana książka z całej mojej biblioteczki. Nie dość, że twarda okładka przykuwająca wzrok, to jeszcze czarne strony i ten środek... Normalnie kocham Was. 

„Serce to strzała. Pragnie trafić w cel.”

Podsumowując – jeśli liczysz na tani romans, księcia na białym koniu, grzeczne postaci, to zdecydowanie się przeliczysz. Podobnie zresztą jeśli czekasz na szczęśliwe zakończenie - ponownie muszę Cię zawieść. Szóstka Wron to niezwykle mroczna książka ukazująca brutalną rzeczywistość, w której żyją nasi bohaterowie. Zabij lub zgiń - te słowa pasują tu idealnie. Co jeszcze znajdziesz w tej opowieści? Postaci z krwi i kości walczące o przetrwanie w brutalnym świecie gangów. Bohaterów, którzy nie boją się dla przyjaciół zaryzykować życia. Lojalnych, odważnych, świetnie wykreowanych. Nie doszukuj się podobieństw charakterologicznych, bo ich nie znajdziesz (dobra, każdy z nas jest w jakiś stopniu do siebie podobny, ale mówimy tu o znaczących różnicach). Chcesz zagłębić się w świat pełen niebezpieczeństw, spektakularnych napadów, misji niemożliwych do wykonania? Chcesz poczuć adrenalinę krążącą w twoich żyłach? Nie wahaj się, bo to właśnie książka dla Ciebie. Tajemnice, intrygi, brudna polityka. Cudowny świat i niesamowita historia. Jestem zdecydowanie na TAK!

PS chyba zadziałała tu moja kobieca intuicja, która powiedziała mi, żebym odczekała i nie czytała książki od razu. Dzięki temu czas oczekiwania na drugą część nie jest aż tak bardzo nieznośny. A premiera coraz bliżej. 29 marca – czekam!


8 komentarzy :

  1. Też na początku podchodziłam sceptycznie do tych wszystkich zachwytów na temat "Szóstki wron", ale kiedy zaczęłam czytać, od razu je zrozumiałam. Również należę do fanów tej powieści i po prostu nie mogę się doczekać kolejnego tomu. Szkoda tylko, że to ostatni...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zwykle się nie zawiodłam na polecanych przez ciebie (możemy być na ty?) książkach. Pierwszy akapit wywołał we mnie atak serca, ale w sumie się z tobą zgadzam. Szkoda mi tylko, że nie przybliżyłaś troszkę bardziej wątków miłosnych, tego jak rozwija się Kaz i Inej, Nina i Matthias, Jesper i Wylan oraz to, że miłość jest ważna i pomaga pokonać wszystko, jednak trzeba zachować przy niej zdrowie psychiczne. Rozumiem, nie chcesz robić spojlerów. Chcę pogratulować zdjęć, zdecydowanie upiększają recenzję, a to z księgą trzecią to jedne z najlepszych i najbardziej klimatycznych zdjęć jakie widziałam. Wielkie gratulacje i czakam na kolejne spotkanie z książką poleconą przez ciebie :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ ja mam ochotę na tę książkę! O.O
    Tyle, że teraz ponoć dość ciężko ją dostać. :/
    I jeszcze to piekne wydanie... *.*
    Na pewno kiedyś ją przeczytam i czuję, że będę zachwycona. :)
    Pozdrawiam!
    recenzjeklaudii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. już myślałam, że ją zjedziesz. a tak to nie pozostaje mi nic innego jak się nią zainteresować :D pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Po tytule postu myślałam, że książka Ci się nie podobała a tu... miłe zaskoczenie :D Baaardzo chcę przeczytać tę książkę :D Jutro wybieram się na jej poszukiwanie w księgarniach stacjonarnych, a jak nie znajdę to poszukam w internecie ^^ Wszyscy się tak zachwycają tą książką, że nie mogę się doczekać aż i ja się za nią zabiorę <3
    Pozdrawiam! Dolina Książek

    OdpowiedzUsuń
  6. Już się przestraszyłam tego wstępu xD
    Pozdrawiam,
    Martha Oakiss

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakie śliczne zdjęcie! Takie słoneczne, że aż się ciepło robi mimo śnieżnej zimy. Natomiast jeżeli chodzi o powieść to niecierpliwie czekam na kolejną część.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem strasznie ciekawa tej powieści, a mam ją w domu <3 Drugą część pewnie też kupię, nawet nie czytając pierwszej, ale co tam xD
    Kurde, a propos wieku, to tak jakby powiedzieć, że GoT to młodzieżówa, w końcu większość bohaterów nie ukończyła tam nawet 15 roku zycia, prawda?

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.