Strony

środa, 20 czerwca 2018

„Larista” – Melissa Darwood [przedpremierowo]


„Życie ma sens jedynie wtedy, gdy robimy to, co kochamy.” 

Pierwszy tom nieziemskiej serii pełnej miłości! 

Larysa przez całe swoje życie marzyła o miłości od pierwszego wejrzenia. I to takiej, która nigdy nie przeminie. Kiedy na swojej drodze spotyka Gabriela, tajemniczego Nieznajomego z jej sennego koszmaru, jeszcze nie wie, że całe jej życie niedługo się zmieni. Zarówno on, jak i niedawno poznany Daniel, mają plany względem dziewczyny. Jednak tylko jeden z nich ma przyjazne zamiary. Czy dziewczyna wybierze mądrze? 

Życie Larysy całkowicie się zmienia, kiedy pojawia się w nim Gabriel. Ten mężczyzna coś ukrywa, coś, co sprawia, że dziewczyna czuje się śledzona. Kim są tajemniczy Guardianie i Tentatorzy? Dlaczego życie Larysy jest w niebezpieczeństwie? Czy w dzisiejszych czasach jest miejsce na miłość od pierwszego wejrzenia? 

Dawno nie czytałam paranormal romans i przyznam się szczerze, że nawet odrobinę zatęskniłam za tym gatunkiem. Czy Larista spełniła moje oczekiwania? 

„Czy wystarczy jedna chwila, by uniknąć śmierci lub wpaść w jej ramiona?” 

Melissa Darwood nie stworzyła książki, która wnosi coś nowego do tego gatunku. Nie mogę jednak zaprzeczyć, że historia Guardian i Tenatorów mnie nie zainteresowała. 

Larista zaczyna się bardzo niepokojąco. Przyznam się wam, że kiedy zobaczyłam słowo cmentarz, a było już po 1 w nocy, stwierdziłam, że dla własnego spokojnego snu, zacznę ją jednak czytać rano. 

Sam wstęp już intryguje i sprawia, że czytelnik chce sprawdzić, co dalej stanie się z Larysą. Kolejne strony niosą ze sobą następne zagadki. Wciąż pozostajemy więc w klimacie tajemnicy. Muszę przyznać, że pomyliłam się w domysłach odnośnie tożsamości Gabriela

„Ludzie patrzą na drugiego człowieka jedynie przez pryzmat własnych korzyści.” 

Larysa jest typową nastolatką marzącą o wielkiej, prawdziwej miłości. Ostatnia klasa liceum stawia ją przed trudnym wyborem: co robić dalej w przyszłości? Autorka trafnie odzwierciedliła emocje targające młodą osobą, która wątpi w swoje umiejętności i zastanawia się, czy powinna wybrać drogę, która zadowoliłaby rodziców, czy robić to, co kocha. Główna bohaterka nie jest naiwną dziunia, która jak gąbka chłonie kłamstewka, którymi karmią ją otaczający ją przystojniacy, tylko wykorzystuje swój rozum. Umie tupnąć nogą i postawić na swoim. 

Co do męskich postaci mam więcej obiekcji. Prawdę powiedziawszy ani Gabriel, ani Daniel nie przypadli mi szczególnie do gustu. Pierwszy jest zbyt pokorny, a drugi to po prostu nieokrzesany cwel. Mam nadzieję, że w kolejnych częściach lepiej poznamy bohaterów drugoplanowych, gdyż mam niedosyt. 

Historia sama w sobie jest dosyć ciekawa. Nie mogę wam powiedzieć za dużo, bo stracicie całą przyjemność odkrywania intrygi, którą zgotowała nam autorka, jednakże sam pomysł bardzo przypadł mi do gustu. 

„Dziś wiem, że w tych najtrudniejszych momentach życia, gdy nie starcza już sił do walki, trzeba po prostu przeczekać. Zacisnąć zęby i wypatrywać z nadzieją lepszych dni. A los… kiedyś musi się odmienić.” 

Jeśli chodzi o wątek romantyczny to cóż, jest banalny i rozwija się zbyt szybko (przynajmniej jak na mój gust). Zyskała sobie jednak moją sympatie tym, że nie uciekła się do typowego dla tego typu książek schematu (zostawiam was z niedopowiedzeniem, bo inaczej walnę spoilerem). 

Melissa Darwood potrafi zaintrygować czytelnika, a przez lekki styl czas przy lekturze mija bardzo szybko. Zgrabnie wychodzi jej łączenie ze sobą wątków i nie ma jakichś większych luk w historii. Kupiła mnie przede wszystkim nawiązaniami do przeszłości. 

Podoba mi się szata graficzna książki. (Dziewczyny, przyznajcie same, która nie chciałaby takiego ciasteczka?) Dobrze oddaje klimat, jaki panuje w powieści. 

„Szczęście to ułuda, cień zwodniczy.” 

Larista to całkiem przyjemna książka, która jednak nie powala szybkością akcji czy innowacyjnymi rozwiązaniami. Jest dziewczyna i jest „chłopak”. On ma tajemnice, a ona próbuje ją odkryć. Mamy czarny charakter i motyw walki dobra ze złem. Choć jest to dość sztampowa opowieść, to jednak mnie zainteresowała. Z ciekawością śledziłam losy bohaterów i choć nie podobało mi się zakończenie, to sięgnę po kolejny tom serii przygód o zmaganiach Guardianów i Tenatorów. 

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu <3



3 komentarze :

  1. Czy to nie jest pseudonim polskiej autorki czasem? I czy nie została zmieniona szata graficzna okładki? To jest ta książka o której myślę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano jest :D Masz rację, zmieniono szatę graficzną, gdyż jest to drugie wydanie "Laristy" :D

      Usuń
  2. Ano widzisz dobrze kojarzyłam. Czytałam tą książkę. Nie zrobiła na mnie wielkiego efektu wow. To było na zasadzie, żeby ją skończyć, choć muszę przyznać, że szata dużo lepsza niż przy pierwszym wydaniu.

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.