„Mówisz, że zawsze jest nadzieja. Cóż, zawsze jest nadzieja, póki walczysz.”
Wielkie Płaszcze. Sędziowie, bohaterowie… zdrajcy?
Król nie żyje, Wielkie Płaszcze rozwiązano, a Falcio val Mond i jego towarzysze Kest i Brasti skończyli jako straż przyboczna szlachcica, który na domiar złego nie chce im płacić. Ale mogło być gorzej – ich chlebodawca mógłby leżeć martwy, podczas gdy oni musieliby bezradnie patrzeć, jak zabójca podrzuca fałszywe dowody wikłające ich w morderstwo. Chwileczkę… Przecież to właśnie się zdarzyło!
W najbardziej zepsutym mieście świata zawiązuje się spisek koronacyjny, a to oznacza, że wszystko, o co walczą Falcio, Kest i Brasti, może lec w gruzach. Jeśli tych trzech zechce przeciąć intrygę, ocalić niewinnych i wskrzesić Wielkie Płaszcze, będą musiały wystarczyć im rapiery w dłoniach i obszarpane skórzane odzienie. Dziś bowiem każdy arystokrata jest tyranem, każdy rycerz – bandytą, a jedyne, czemu można ufać, to ostrze zdrajcy.
Chyba pierwszy raz nie wiem od czego zacząć, pisząc tę recenzję… Od dawna nie przeczytałam tak dobrej jak Ostrze zdrajcy książki, i to pod każdym względem. Chylę czoła przed autorem, ponieważ udało mu się zarówno mnie rozbawić jak i wzruszyć.
Na tym mogłabym skończyć, jednak opowiem Wam coś więcej.
Słyszeliście kiedykolwiek o „Świętej Laino Co Daje Dupy Bogom”? Nie?! Ja do niedawna też nie. Poznałam ją jednak dzięki Sebastienowi de Castellowi.
„Jestem przyjaciółką, co przychodzi w czarną godzinę – odpowiedziała. – Jestem bryzą, gdy pali słońce. Jestem wodą, którą rozdaje się za darmo, i winem, które dzieli się z miłością. Jestem przyjaciółką, co przychodzi w czarną godzinę – powtórzyła – i jestem tu dla ciebie, Falcio val Mondzie.”
Niby książka fantasy, a magii w niej tyle co nic. Nie zrozumcie mnie źle, to w żaden sposób nie jest zarzut, tylko stwierdzenie faktu.
Bardzo lubię powieści, w których to rycerze odgrywają pierwsze skrzypce. W Ostrzu zdrajcy mamy do czynienia z bohaterami tego pokroju. Wielkie Płaszcze były wędrownymi trybunami w służbie króla wymierzającymi sprawiedliwość. Elitarnym oddziałem najlepszych wojowników królestwa, który w oczach zwykłych ludzi okrył się hańbą. Wtedy właśnie poznajemy ich bliżej.
„Pierwsze prawo mówi, że ludzie są wolni – zaśpiewałem cicho. – Bo bez wolności wyboru ludzie nie mogą służyć sercu, a bez serca nie mogą służyć swoim bogom, swoim świętym ani swojemu królowi.”
Głównym bohaterem powieści jest Falcio val Mond, I kantor Wielkich Płaszczy, który wraz ze swoimi najlepszymi przyjaciółmi Krestem i Brastim służy u szlachcica i wtedy zaczyna się już jazda bez trzymanki.
Sebasien de Castell pokazuje swój kunszt w pełnej krasie. Akcja gra w zniewalającym tempie. Niebezpieczne pojedynki, perfidne intrygi, tajemnice sprzed lat i walka z czasem oraz samym sobą. To jest po prostu świetne!
„Książki bywają dobrymi przyjaciółmi, Falcio.”
Chyba nikt w to nie wątpi prawda? Jednak teraz chciałam wam opowiedzieć o tych ludzkich przyjaciołach. Falcio, Krest i Brasti są ze sobą bardzo zgrani. Ich potyczki słowne to mistrzostwo! Nie sposób nie polubić tego trio! Dawno nie czytałam książki, w której między bohaterami byłaby taka chemia (nie ta seksualna).
Ostrze zdrajcy to książka z całą plejadą świetnych bohaterów. Krwawi książęta, tajemnicza babcinka, intrygująca mała dziewczynka, zgraja ludzi z przerośniętymi ambicjami podająca się za Wielkie Płaszcze i jeszcze trochę.
Autor świetnie pokazał, że nie wielowarstwowość ludzkich charakterów.
„Bądź kimś, kto ma jakieś znaczenie.”
Wielkie Płaszcze to nie tylko genialni bohaterowie, ale również bardzo dobrze przemyślana i skonstruowana historia. Sebastiena de Castella można pochwalić, za kreacje świata, w którym dzieje się cała przygoda.
Tutaj nie sposób się nudzić, gdyż cały czas się coś dzieje. Po przeczytaniu książki ma się tak wielki niedosyt, że już koniec, jak naprawdę rzadko kiedy. Tym bardziej, że zakończenie jest wielkim WOW! Wiele zwrotów akcji sprawia, że nie sposób przewidzieć, co wydarzy się za chwilę, a to jest ogromnym plusem.
„Nikt ci tego nie powie, musisz to zrobić sama. Na tym właśnie polega wolność. Bo to nie prawo, by robić wszystko, co się chce, ale prawo, by dokonać wyboru i określić, za co chce się umrzeć.”
Na uwagę z pewnością zasługuje również okładka. Połączenie bieli i czerwieni jest niezwykle efektowne, a i sama grafika świetna. Idealnie pasuje do historii opisanej w książce. Zdecydowanie przyciąga wzrok.
Autor posługuje się narracją pierwszoosobową, co jest bardzo dobrym zabiegiem przy tego typu historii. W powieści pojawia się również sporo retrospekcji, które pomagają czytelnikowi lepiej poczuć klimat.
„Kiedy ktoś zabiera ci ostatnią dobrą rzecz w twoim życiu, to nie może pozostać bez odpowiedzi.”
Kilka słów podsumowania. Książka Sebastiena de Castella jest naprawdę bardzo dobra! Świetni bohaterowie i przemyślana historia z wieloma zwrotami akcji. Tajemnice, intrygi i emocjonujące pojedynki! To opowieść o odwadze, poświęceniu i walce do końca. Cudowna powieść! Z niecierpliwością czekam na kolejne części i już zacierał łapki na przygody trójki bohaterów.
PS niech nie dziwią Was zdjęcia... Dokopałam się do folderu z nieudostępnionymi recenzjami, które myślałam, że przepadły :D
No i w sumie planuję ją przeczytać. Jeszcze nie wiem kiedy, ale to się w koncu stanie i raczej będzie mi się podobać. świetna recenzja :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
polecam-goodbook.blogspot.com
Wielkie dzięki :d sama sięgnęłam po nią spontanicznie, leżała i leżała, aż w końcu przyszedł na nią czas! Pokochałam i czekam na więcej :d
UsuńSłyszałam już o tej książce, równie pochlebną opinię co Twoja. Chyba więc naprawdę warto sięgnąć po Ostrze zdrajcy. Z pewnością w najbliższej przyszłości tak zrobię. :)
OdpowiedzUsuńW międzyczasie zapraszam do mnie, a konkretnie tu: https://melodie-duszy.blogspot.com/2017/12/200-post.html
Możesz ot tak dostać książkę napisaną by moi. Wystarczy napisać pod postem: "ja chcę". Proste, nie? :)
Pozdrawiam!
Sięgaj i daj znać czy Ci się podobała :D
UsuńZ pewnością zajrzę :D