Strony

poniedziałek, 22 maja 2017

"Sztylet rodowy" - Aleksandra Ruda

„Ja na przykład nigdy długo nie rozmyślam nad przyszłością. Bo i po co? Tak czy siak przyjdzie i na pewno nie taka, jak sobie to wymyśliłeś.” 
Co zrobić jeśli wraz z końcem wojny skończyły się też marzenia o wspaniałej karierze i chwale, twoje cokolwiek ograniczone zdolności magiczne nie są nikomu potrzebne, a w kieszeniach świecą pustki?Oczywiście zostać królewskim posłańcem, do obowiązków którego należy odwiedzenie regionów kraju i sprawdzanie dokumentów podatkowych. To nic, że do towarzystwa dostaniesz zakochanego trolla, tchórzliwego krasnoluda, bezczelną wojowniczkę i elfa, który utracił wiarę w piękno. I jeszcze kapitan królewskiej armii patrzy z góry i nie daje chwili wytchnienia! Pracuj, Milo, chwilowo jesteś tu uziemiona. Czeka cię wiele nauki, by pokonać trudności czyhające na każdym kroku, bo zwykłe zadanie może okazać się znacznie trudniejsze niż wydawało się na pierwszy rzut oka...

Książka Aleksandry Rudej była porównywana do historii o pewnej wrednej, rudej wiedźmie, pióra Olgi Gromyko. Chodzi tutaj oczywiście o cykl przygód Wolhy Rednej. Kiedy zobaczyłam takie teksty reklamowe, wiedziałam, że już nic nie powstrzyma mnie od przeczytania Sztyletu rodowego

I wiecie co? Nie zawiodłam się. Może nie znalazłam tutaj jednej, tak charyzmatycznej bohaterki jak Wolha, ale za to mogę stwierdzić, że bohaterowie wykreowani przez Aleksandrę Rudą zdecydowanie zdobyli moją sympatię. 

Powiecie – „znowu to samo… elfy, magowie, przecież wszyscy to znają…” Owszem, znają, ale nie w takim wydaniu, w jakim zaserwowała nam autorka.

Jeśli chcesz, by nic ci się nigdy nie przytrafiło, zamknij się w czterech ścianach i nie wysuwaj nosa na zewnątrz. A wtedy na głowę spadnie ci dach.

Elf z depresją, rozpieszczony krasnolud, zakochany troll, zaślepiona miłością wojowniczka, wyniosły kapitan i ona – dziewczyna, z dziwnym marzeniem zdobycia sławy podczas wojny. 

Widzicie już, o co mi chodzi? Kto kiedykolwiek wcześniej słyszał o elfie z depresją, o krasnoludzie, który marzy tylko o ciepłych kalesonkach i wypiekach mamusi czy zakochanym po uszy trollu, który jest gotów na wszystko dla swej ukochanej?! 

Krzywe zwierciadło jak się patrzy!

Śmiechu jest tutaj co nie miara! Nic jednak, nie bawiło mnie tak bardzo, jak ironiczne przemowy Daezaela. 

Nie płacz, Percival. Życie jest ciężkie, ale na szczęście krótkie. Niebawem umrzesz i wszystkie twoje cierpienia zostawisz za sobą. Tak więc zaciśnij zęby i wytrzymaj jeszcze troszeczkę.

Można wymieniać i wymieniać. Wyżej wspomniany Daezael, to zdecydowanie moja ulubiona postać,
łamiąca stereotypowe myślenie o rasie elfów. Nie szukajcie u niego zachwytu nad światem i jego pięknem, długich złocistych włosów czy kwiecistej mowy… Co to to nie! Ten elf zmaga się z przewlekłą depresją, nienawidzi otaczającego go świata, w którym dostrzega same minusy, a czarne włosy zaplata w warkoczyki! Uwielbiam go <3

Co można zaś powiedzieć o Mile Kotowienko? Z pozoru wydaje się być, szarą myszką, ale pamiętajcie: „nie oceniajcie książki po okładce”. Nie raz będzie w stanie Was zaskoczyć.

Prawdę powiedziawszy każdy z bohaterów łamie znane wszystkim schematy w taki, czy inny sposób. 

Miłość – to tak, jakby nagle wyrósł ci ogon. Najpierw ci niewygodnie i nie wiesz co z nim począć, a potem przywykasz i już nawet nie wiesz, jak do tej pory żyłeś bez ogona.

Skoro jesteśmy już przy miłości, to napomknę tylko, że nie jestem fanką tego wątku. Głosuję trzy razy na NIE! (Dobra, może dwa, ale to niczego nie zmienia.) Może dlatego, że od samego początku shipuję całkiem innych bohaterów, ale jakość doczekać się nie mogę, by coś (wiadomo co) się zadziało. Nawet widoków na to nie ma… smuteczki ;(

- A co, coś go boli? - odrzekł elf nieuprzejmie, nie ruszając się ze swojego posłania.- Dusza go boli.- Dobrze, w takim razie amputujemy.



Na uwagę zasługuje również okładka. Jest taka baśniowa i magiczna. Zdecydowanym plusem są też ładne ozdobniki stron. Jeśli mam być szczera, muszę również wytknąć braki w korekcie - a to zgubiona literka, a to przekręcone słowo...

Sama przygoda również jest bardzo ciekawa i ma wiele zwrotów akcji. Z pozoru względnie bezpieczne zajęcie, przekształca się stawianie czoła niebezpieczeństwom, czyhającym na każdym kroku. Zabawne sytuacje, które dzieją się w czasie podróży furgonem są niewymuszone i nie sposób nie ulec ich urokowi. Aleksanda Ruda stworzyła naprawdę bardzo ciekawą pozycję przygodową z wątkami fantastycznymi. Ciekawy świat, nietuzinkowi bohaterowie i solidna porcja dobrej zabawy, to zdecydowanie wielkie atuty Sztyletu rodowego. Owszem, nie jest to zapewne literatura nie wiadomo jak wysokich lotów. To raczej ciekawa książka, po którą chce człowiek sięgnąć by się rozerwać i dobrze bawić, lub chociażby zabić czas. Tajemnice, magia, fantastyczne stwory są świetnym dopełnieniem naprawdę ciekawej historii. Czas przy książce mija bardo szybko. Człowiek nawet się nie obejrzy, a już kończy powieść!

PS1 Swoją drogą jestem ciekawa czy rozgryzłam zagadkę, jaka pojawiła się w książce… Cóż nie pozostaje mi nic innego jak tylko czekać na kolejny tom przygód Mili, który ma się pojawić już w czerwcu. 

PS2 Polecam Wam również inną serię autorki: Ola i Otto. Recenzja cyklu niedługo pojawi się na blogu, ale już teraz mogę Was zapewnić, że jeśli macie ochotę świetnie się bawić przy lekkiej lekturze, to jest to pozycja idealna! :D

Za książkę dziękuję książka.net.pl oraz wydawnictwu Papierowy Księżyc


2 komentarze :

  1. Czytając pierwszy akapit, od razu miałam skojarzenie z przygodami Wolhy Rednej, którą swoją drogą uwielbiam jak mało którą bohaterkę literacką :) Okładka też jest w podobnym klimacie, ale - faktycznie - o elfie z przewlekłą depresją jeszcze nie czytałam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ląduje na mojej liście książek do przeczytania :-) Wydaje się być bardzo interesująca :-) Ja mogę polecić całkowicie inną książkę, ale moją ulubioną " Zatrzymać dzień". Ma w sobie coś magicznego. Jej treść oraz sposób wydania są inne niż wszystkie, wręcz zaskakujące. Polecam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.