Strony

niedziela, 28 maja 2017

"Cesarz Ośmiu Wysp - Opowieść o Shikanoko "- Lian Hearn


(…) ale na tym świecie nie ma czystego piękna, tak jak nie istnieje całkowite zło. Wszystko jest słońcem i cieniem, ciemnością i światłem.

Ambitny władca zostawia swojego bratanka na pewną śmierć i przejmuje jego ziemie.
Uparty ojciec zmusza młodszego syna, żeby oddał swoją żonę starszemu bratu.
Tajemnicza kobieta szuka pięciu ojców dla swoich dzieci.
Potężny kapłan ingeruje w sprawy sukcesji Lotosowego Tronu.

To tylko jedne z licznych splątanych nici tych opowieści, które autorka umiejscowiła w mitycznej średniowiecznej Japonii, zamieszkałej przez wojowników i zabójców, opiekuńcze i złe duchy.


- Niebiosa karzą jedną ręką, a drugą rozdzielają łaski – rzekł Hironaga.



Był sobie chłopiec, którego ojciec zginął, a matka odeszła. Chłopiec, który został skazany na łaskę i
niełaskę wuja. Chłopiec, uznany za zmarłego, który narodził się pod nowym imieniem. Chłopiec, który stał się mężczyzną i posiadł tajemną wiedze. Czarownik, który pokochał i poznał ból straty. Władca, który może odmienić losy wojny.

Było dziecko przeznaczone na cesarza. Dziecko, wyrwane z domu i rzucone w daleki nieznany świat.
Dziecko, które odkryło zupełnie inne aspekty życia, które nauczyło się przetrwać w każdych okolicznościach i dostosować się do trudności losu.

Była księżniczka wychowana na wojowniczkę. Dziewczyna, która miała zostać ofiarowana bogini, a która zeszła z obranej ścieżki i poznała, co to miłość i ból, radość i strata. Która odmieniła losy jednego z najważniejszych starć.

Był starzec, który uchodził za mędrca, ale okazał się kimś więcej. Była kobieta, która musiała zostawić męża i poślubić jego brata, kobieta, zaślepiona zazdrością i nienawiścią, która nie potrafiła okazać litości. Był wspaniały wódz, który poświęcił się w imię swoich ideałów, w imię kraju i wolności, ale przetrwał i rozpoczął nową walkę.

Byli oni wszyscy i jeszcze wielu, splątani nićmi losu…

Nic nigdy nie ginie, wyszeptała do niego. Zmienia się i przybiera nową formę. Cierpienie się przeobraża i trwa.


Cesarz ośmiu wysp – Opowieść o Shikanoko, to historia, w którą początkowo trudno było mi się wkręcić. Prawdopodobnie dlatego, że nie miałam wcześniej żadnej styczności z książkami/komiksami opowiadającymi o kraju kwitnącej wiśni. Miałam problem z imionami i nazwami japońskimi – trudno było mi je wszystkie zapamiętać. Kiedy je przyswoiłam, wpadłam jak przysłowiowa śliwka w kompot i nie mogłam oderwać się od lektury. (Sporym ułatwieniem była lista postaci znajdujący się na początku powieści.)

Przyznam szczerze, że dawno nie czytałam książki, która aż tak mnie intrygowała. W pewnym sensie jest to naprawdę DZIWNA i skomplikowana historia. Jednak „dziwna” w pozytywnym sensie tego słowa. To naprawdę kawał dobrej fantastyki.


Tylko człowiek niegodny zaufania uważa, że nie można wierzyć innym.



Książka skrywa w sobie tak naprawdę dwa tomy. Część pierwsza to: Cesarz Ośmiu Wysp, druga natomiast: Jesienna Księżniczka, Dziecko Smoka. Historia opowiadana jest z ośmiu „perspektyw”: Shikanoko, Kiyoyoriego, Akihime, Tamy, Hiny, Masachiki, Takaakiry i Yoshiego. W moim odczuciu taki zabieg był bardzo udany. Dzięki temu możemy lepiej poznać bohaterów i zagłębić się w opowieść.

Swoją drogą, muszę powiedzieć, że bohaterowie zostali naprawdę świetnie wykreowani. To wielowymiarowe, skomplikowane postaci. Możemy śledzić ich rozwój psychologiczny w czasie powieści, ich dorastanie i mierzenie się z problemami. Trudno mi wybrać jedną postać, która spodobała mi się najbardziej. Praktycznie każda miała coś, co mnie w niej ujęło. Dodatkowym plusem jest to, że bohaterowie nie są czarno – biali. Kluczą po różnych drogach, popełniają błędy, muszą się mierzyć z ich konsekwencjami. Nie obeszło się również bez spaczonego czarnego charakteru. (Który cieszył się moją tak wielką antypatią, że nie raz poleciały niecenzuralne słowa.) Każda z występujących postaci jest inna, każda wyjątkowa. Jestem bardzo ciekawa jak dalej potoczą się ich losy…


Zacząłeś życie we krwi i ekskrementach i skończysz w taki sam sposób. To, co nazywasz skażeniem, jest raczej esencją życia, może niebezpieczną i brudną, ale pełną mocy.



Cała historia naprawdę robi wrażenie. Jest niezwykle złożona, pełna intryg, nawarstwiających się
tajemnic i polityki. Przepełniona magią, nasycona dramatyzmem i pędzącą niczym rollercoaster akcją. Trudno się tutaj nudzić. Dokładając do tego świetnie wykreowane postaci i niesamowity, pełen brutalności i walki o władzę świat, można sobie zadać pytanie, czego chcieć więcej?!

Żeby nie było tak kolorowo, przyznam, że można się przyczepić do kreacji świata. Owszem został on ogólnie dość dobrze zarysowany, ale tytułowe osiem wysp zostało potraktowane trochę po macoszemu.

Lian Hearn zaskoczyła mnie jednak swoim stylem. To było moje pierwsze zetknięcie z autorką i powiem Wam, że podobało mi się, zdecydowanie mi się po podobało. Nie było tutaj niepotrzebnych dłużyzn i opisów. Akcja przechodziła płynnie między jedną postacią, a drugą, a historia z każdą stroną coraz bardziej się zazębiała. Autorka zapunktowała u mnie również tym, że nie bała się drastycznych kroków, przed którymi wzbrania się wielu pisarzy.

Wielkim plusem było również to, że autorka nie starała się wrzucić na siłę cukierkowatej miłości, by poszerzyć grono odbiorców. Mam wrażenie, że ostatnio w każdej książce wręcz roi się wątków romantycznych (wiosna, wiosną, ale zachowajmy umiar). Nie powiem, że Lian Hearn całkowicie pominęła kwestię miłości, ale nawet jeśli przewija się ona na kartach powieści, pozostaje wątkiem pobocznym, delikatnie poruszonym… Ot, takie mgliste tło.


Przyszedłeś rozgrzebywać przeszłość, Masachiko? To ogień, który wygasł dawno temu.



Przyznam się Wam, że oglądam zdecydowanie za dużo seriali kryminalnych i wyszło to właśnie w tej książce. O co chodzi? A o to, że niektórych wyrazach, w których występuje literka „t” jest ona napisana inną czcionką. Zaczęłam się zastanawiać czy to czasem nie jest jakiś tajny szyfr… Opowieść ukryta w opowieści… (będzie mi łyso, jeśli okaże się, że to jednak nie był błąd w druku… kiedyś to sprawdzę :D )

Muszę powiedzieć jeszcze kilka słów o wydaniu Cesarza Ośmiu Wysp. Książka jest w twardej oprawie, którą uwielbiam. Świetna, kontrastująca z kolorem okładki grafika i przyciągający wzrok napis (chociaż nazwisko autorki mogłoby być ciut mniejsze). Do tego czerwone strony, które wyglądają naprawdę niesamowicie. Książka jest szyta, więc nie rozpadnie się tak szybko. Zdecydowanie świetna robota. Uwielbiam tę okładkę! <3


Wszystko cierpi, wszystko ginie.


Chciałabym tyle powiedzieć o tej książce, jednak nie chce spojlerować, a mam wrażenie, że zaraz palnę jakąś gafę… Dlatego też, skończę w tym miejscu (no, prawie w tym…). Powiem jeszcze tyle, że naprawdę warto zapoznać się z opowieścią Lian Hearn, ponieważ skrywa ona w sobie niesamowitą historię, świetnych bohaterów, magię przybierającą najróżniejsze formy oraz intrygi i tajemnice na najwyższym poziomie. Ja z pewnością sięgnę po kolejny tom, ponieważ jestem bardzo ciekawa jak potoczą się losy bohaterów, których tak bardzo polubiłam.

Za książkę dziękuję portalowi Sztukater
https://sztukater.pl/

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.