Książka Poskromienie złośnicy. Dziewczyna jak ocet jest jedną z serii Projekt Szekspir. Czym jest owy projekt. Już tłumaczę.
Z okazji przypadającej w 2016 roku 400. rocznicy śmierci Szekspira brytyjski wydawca Hogarth Press zaprosił do współpracy bestsellerowych pisarzy. Powierzył im opowiedzenie na nowo najbardziej znanych dzieł wielkiego dramaturga. Owocem ich pracy i talentów literackich jest kolekcja współczesnych powieści, które zostaną wydane w kilkunastu językach na całym świecie. W Polsce książki ukażą się pod szyldem Projekt SZEKSPIR. Cały projekt został objęty patronatem medialnym przez Lubimyczytać.pl, AMS, British Council i Kraków Miasto Literatury.
Z okazji przypadającej w 2016 roku 400. rocznicy śmierci Szekspira brytyjski wydawca Hogarth Press zaprosił do współpracy bestsellerowych pisarzy. Powierzył im opowiedzenie na nowo najbardziej znanych dzieł wielkiego dramaturga. Owocem ich pracy i talentów literackich jest kolekcja współczesnych powieści, które zostaną wydane w kilkunastu językach na całym świecie. W Polsce książki ukażą się pod szyldem Projekt SZEKSPIR. Cały projekt został objęty patronatem medialnym przez Lubimyczytać.pl, AMS, British Council i Kraków Miasto Literatury.
Autorzy biorący udział w projekcie:
ZIMOWA OPOWIEŚĆ ● Jeanette Winterson
KUPIEC WENECKI ● Howard Jacobson
POSKROMIENIE ZŁOŚNICY ● Anne Tyler
BURZA ● Margaret Atwood
MAKBET ● Jo Nesbø
OTELLO ● Tracy Chevalier
HAMLET ● Gillian Flynn
Wiecie już co nieco o samym projekcie, ale jak wypadła odnowiona poskromiona złośnica? Najpierw trochę o samej fabule. Doktor Battista jest o krok od przełomowego odkrycia. Niestety jego błyskotliwy asystent może zostać deportowany, co wstrzymałoby badania. Naukowiec obmyśla plan, w którym kluczową rolę ma odegrać jego córka Kate. Anne Tyler stawia pytanie, czy współczesna, niezależna kobieta jest w stanie poświęcić się dla mężczyzny. Odpowiedź jest oryginalna i zabawna - jak sama Kate. (opis wydawniczy)
Cóż, jak dla mnie nowa wersja wypadła naprawdę blado zaczynając od samej Kate - tytułowej bohaterki, a kończąc na całej historii. Kurcze, miałam nadzieję, że przeczytam fajną opowieść z charakterną dziewczyną, która ma swoje ideały, swoje zdanie, a dostałam taką ciepłą kluseczkę. Kate daleko do tytułowej złośnicy, a jeszcze dalej do „dziewczyny jak ocet”. Spodziewałam się wielkich buntów, sarkastycznych odpowiedzi, złośliwości, a nawet kpin, a dostałam dziewczynę, która niemalże cały czas kiwa głową i zgadza się na propozycję małżeństwa z obcym facetem?! Dlaczego?! Ponieważ tak chce jej ojciec, którego badania stoją pod znakiem zapytania. Ok, rozumiem, poświęcić się dla bliskiej osoby, ale przecież wszystko ma swoje granice. Spoko tato, robię to dla Ciebie, ale nie myśl, że jestem przy tym szczęśliwa. A ta nie. Wszystko przyjmuje niemalże ze stoickim spokojem, boi się zawalczyć o własne szczęście i szybko się poddaje. Ja się pytam gdzie są kobiece fochy, pięćdziesięciokrotne zmiany zdania i… sama nie wiem co jeszcze, ale pokazanie, że taka sytuacja mi nie leży. Kate... (w tym momencie brak mi słów, co praktycznie nigdy mi się nie zdarza) jest dziewczyną, która ustępuje niemal we wszystkim. Nie znalazłam w niej praktycznie nic, z tytułowej złośnicy. Gdyby mój mąż, potraktowałby mnie tak jak ją i to na dodatek w dniu ślubu, to bym najzwyczajniej w świecie wybuchła, a ona jeszcze go tłumaczy. Skoro już jesteśmy w temacie "małżonka". Jej przyszły mąż jest nijakim obcokrajowcem, który nie ujął mnie w żaden sposób. Dobra, był troskliwy i wytrwały, ale to chyba jego jedyne plusy. O ojcu nawet nie wiem czy jest sens wspominać. Dla niego liczy się tylko i wyłącznie jego praca. Najbardziej przypadła mi do gustu siostra Kate, która przynajmniej miała swoje zdanie i potrafiła się postawić. Zdecydowanie bardziej zasługuje na miano złośnicy.
Czytałam, przeczytałam i już praktycznie zapomniałam....
Jeśli chodzi zaś o całą historię – jak dla mnie była nieprzemyślana i zdecydowanie niedopracowana. Dodam jeszcze epitet nierzeczywista i w sumie to byłoby tyle w temacie. Pomysł jakiś tam był, ale albo autorka zupełnie nie potrafiła przelać tego, co miała w głowie na papier, albo zrobiła to na odczepnego. Ot taka rozrywka od jej codziennych historii.
Jakie plusy znalazłam w tej książce?
Cóż, styl Anne Tyler nie jest zły. Książkę, pomimo banalnych, płytkich i co by nie powiedzieć "szarych" bohaterów oraz średniej historii czytało się naprawdę szybko. Ot, taka nieskomplikowana historia. Jeśli nie macie co robić i co czytać, a chcecie coś banalnego i lekkiego, to to jest książka dla Was.
W sumie to taka rozrywka na jeden wieczór i to raczej krótki wieczór, ponieważ książka ma 236 stron, dość dużym drukiem. Co zaliczę na plus? Cóż na pewno bardzo dobre wydanie. Gruba oprawa i ciekawa okładka.
Za książkę dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat
No cóż, wielka szkoda, że książka wypadła aż tak słabo ;/
OdpowiedzUsuńW ogóle po raz pierwszy słyszę o tej akcji!
Według mnie super. Jak zobaczyłam, że Makbeta napisze Jo Nesbo...kurde, to musi być dobre, nie wierzę, że to spierdzieli!
Kasi recenzje
Też mam nadzieję, że stanął na wysokości zadania, podobnie zresztą jak Flynn...
UsuńSłyszałam o tej akcji i miałam z nia jakieś nadzieje :/ mam najdzieje, ze inne książki wypadną lepiej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://fanofbooks7.blogspot.com
Ja też... Zdecydowanie mam nadzieję, że innym poszło lepiej ;D
UsuńO tym projekcie sporo słyszałam i nawet rozmyślałam nad zakupem kilku pozycji, w tym m.in. powyższej pozycji... Szkoda więc, że "Poskromienie złośnicy" wypada tak słabo...
OdpowiedzUsuńCi szarzy bohaterowie i zachowanie Kate zdecydowanie do mnie nie przemawia.
Intryguje mnie w dalszym ciągu "Makbet" w wykonaniu Jo Nesbo - i na niego chyba prędzej, czy później się skuszę.
Pozdrawiam!
Ola z bloga Zaczytana Iadala
Ja liczę na "Makbeta" i na "Hamleta". Mam nadzieję, że autorzy stanęli na wysokości zadania :D
UsuńMam ją na półce i będę pamiętała, żeby zajrzeć do niej kiedy będę miała ochotę spędzić taki właśnie leniwy, niezobowiązujący wieczór. :)
OdpowiedzUsuńDokładnie :D na taki się nadaje ;D
Usuń