„Nie uciekaj. Nikt nigdy niczego nie zyskał uciekając.”
"Uczeń skrytobójcy" to pierwszy tom legendarnej serii fantasy. Jest w niej magia i zły urok, jest bohaterstwo i podłość, pasja i przygoda.
Młody Bastard to nieprawy syn księcia Rycerskiego. Dorasta na dworze w Królestwie Sześciu Księstw, wychowywany przez szorstkiego koniuszego swego ojca. Ignoruje go cała rodzina królewska oprócz chwiejnego w swoich sądach króla Roztropnego, który każe uczyć chłopca sekretnej sztuki skrytobójstwa. W żyłach Bastarda płynie błękitna krew, ma więc zdolność do korzystania z Mocy.
Przyznam szczerze, że „Uczeń skrytobójcy” wcale nie wciągnął od początku czytania powieści. Wręcz przeciwnie. Miałam spore problemy, by przetrać początkowe, mimo wszystko dość nudne, rozdziały powieści. Przy tej książce zdecydowanie sprawdza się stwierdzenie „im dalej, tym lepiej.”
„Wielu ludzi cudzy uśmiech losu traktuje jako lekceważenie ich samych.”
Robin Hobb stworzyła intrygujący świat – Królestwo Sześciu Księstw. Wbrew temu, co można sądzić, nie jest to świat przesycony magią i nadnaturalnymi postaciami. Zapomnijcie o elfach czy smokach. Tutaj mamy przedstawione problemy ludzi, którzy owszem, mogą posługiwać się magią, ale nie wychodzi ona na pierwszy plan powieści. Jeśli szukacie magicznych krain, widowiskowych bitew, wielu zwrotów akcji, czy niezwykle dynamicznej przygody, to niestety, ale „Uczeń skrytobójcy” nie przypadnie wam do gustu.
Muszę przyznać, że bardzo podobały mi się bohaterowie wykreowani przez autorkę, która zdecydowanie stworzyła postaci nietuzinkowe, wielowymiarowe, obdarzone własną historią. Bardzo polubiłam Bastarda. Wspólnie z nim przeżywałam jego małe sukcesu i porażki. Dzięki pierwszoosobowej narracji mogłam poznać jego sposób myślenia i spojrzenie na otaczający go świat.
Robin Hobb „nazywając” swoich bohaterów zastosowała zabieg nadania im imion według najbardziej widocznych cech charakteru. Pierwszy raz spotkałam się z czymś takim i powiem wam szczerze, że mam lekko mieszane uczucia. Z jednej strony mi się to podobało, bo lubię łatwe i proste rozwiązania, z drugiej jednak irytowało. Zabierało element zaskoczenia przy poznawaniu nowych postaci. (Kilka razy autorce udało się mnie jednak zaskoczyć.)
„Synu mój nie rób kroku, którego nie możesz cofnąć, dopóki nie rozważysz, czego nie będziesz mógł zrobić, gdy go już uczynisz.”
Kolejnym plusem z pewnością są ukazane w książce interakcje między bohaterami. Cóż, muszę oddać autorce, że bardzo ciekawie potrafiła pokazać psychologię postaci. Ich motywy, pragnienia.
Niestety, ale czułam ogromny niedosyt przy opisaniu szkolenia głównego bohatera. Dopiero w późniejszej części autorka postanowiła bardziej się rozpisać, jednak o niektórych aspektach wspomniała zaledwie w kilku linijkach.
Muszę przyznać, że polubiłam styl Hobb. Co dziwne, choć nie lubię opisów przyrody, tutaj wcale mnie nie przeszkadzały. Autorka nie wymyśla skomplikowanych nazw, co z pewnością ułatwia czytanie, a gdy człowiek już na dobre zainteresuje się lekturą, to czas spędzony przy książce mija bardzo szybko.
Nie mogę również zapomnieć o okładce. Ach, doprawdy uwielbiam książki, które „wychodzą” z Wydawnictwa Mag. Ucznia skrytobójcy wydano w twardej oprawie. Choć grafika jest minimalistyczna, świetnie współgra z treścią. Książkę dodatkowo wzbogacono o genialne ozdobniki, które umilają czytanie. Jestem bardzo na tak!
„Gdy rozważasz motywy działania człowieka, nie zapominaj, że nie wolno ci go mierzyć własną miarą.”
Trudno powiedzieć o książce coś więcej nie zdradzając szczegółów fabularnych. Robin Hobb stworzyła ciekawy i intrygujący świat, w którym choć mamy przejawy magii, nie ona jest najważniejsza. Tutaj pierwsze skrzypce odgrywają bohaterowie. Choć początkowo miałam problem z „wkręceniem” się w opowieść, późniejsze rozdziały wynagrodziły mi początek. (W szczególności kilka ostatnich jest niezwykle pasjonujących.) Uwielbiam powieści bardzo dynamiczne, i mimo że Uczeń skrytobójcy nie wpisuje się w tę kategorię, książka naprawdę mi się podobała. Z całą pewnością sięgnę po kolejne tomy, gdyż jestem bardzo ciekawa dalszej przygody młodego Bastarda.
PS autograf autorki udało mi się zdobyć na Pyrkonie <3
Za książkę bardzo dziękuję księgarni MEGAKSIĄŻKI <3
Książka czeka na mnie na półce i jestem pewna, że wkrótce się za nią wezmę <3
OdpowiedzUsuń