Mówią, że demony, zabobony i czary odeszły już do przeszłości. Czy na pewno?
Na pierwszy rzut oka Magda jest zwykłą dwudziestolatką. Czas wypełnia jej praca w małej księgarni oraz obowiązki domowe. To jednak tylko pozory, gdyż w wolnych chwilach, zamiast spotykać się z rówieśnikami, Magda tropi upiory rodem ze słowiańskich wierzeń. Z krainy umarłych ucieka najpotężniejsza istota, z jaką żniwiarze kiedykolwiek musieli się zmierzyć. Tymczasem między Magdą a Mateuszem, tajemniczym chłopakiem, który niedawno wprowadził się do miasteczka, zawiązuje się nić sympatii. Dziewczyna pokazuje Mateuszowi świat słowiańskich wierzeń, nie mając pojęcia, że już wkrótce ona i jej przyjaciele znajdą się w śmiertelnym niebezpieczeństwie.
Kiedy pierwszy raz przeczytałam opis Żniwiarza pomyślałam sobie, że to pewnie nic innego jak popłuczyny po serii Kwiat paproci Katarzyny Bereniki Miszczuk. Słowiańskie demony, dawne wierzenia, kilka przeczytanych recenzji, które wspominały o wątku miłosnym…
Pomyślałam, że Żniwiarz na pewno nie wniesie nic nowego ani tym bardziej ciekawego do polskiej literatury fantasy. Właściwie nie bardzo wiem, jak to się stało, że koniec końców książka pojawiła się na mojej półce i na dodatek sięgnęłam po nią tak bardzo szybko. O dziwo, wciągnęła mnie i to mocno!
Paulina Hendel może nie stworzyła historii nader wyszukanej, stworzyła jednak opowieść, która
wciąga niemal od pierwszych stron powieści, a to już nie lada wyczyn. Potwierdziła również, że Polacy pisać potrafią!
wciąga niemal od pierwszych stron powieści, a to już nie lada wyczyn. Potwierdziła również, że Polacy pisać potrafią!
Co mi się podobało? Przede wszystkim właśnie wspomniana wcześniej słowiańska demonologia. Autorka potrafiła sprawić, że miałam niezłego stracha wyjść po północy wprowadzić samochód do garażu (co prawda, jest to cholernie ciemny wjazd, z jednej strony zarośnięty wysokimi iglakami, w których bez problemu mógłby się ktoś przyczaić i pozostać niezauważonym, a z drugiej cień rzuca dom). Miałam wrażenie, że nawi czyhają w mrocznych krzaczorach, które dziwnym trafem zaczęły złowieszczo trzeszczeć…
Ciemne cmentarze, mroczne rytuały = świetny klimat!
Spodobała mi się również idea samej książki. Stworzenie żniwiarzy – ludzi zajmujących się eliminowaniem upiorów – było strzałem w dziesiątkę. Mam nadzieję, że autorka rozwinie ich historię w kolejnych tomach, bo potencjał jest naprawdę ogromny.
Muszę przyznać, że Pusta noc to nie jest typowa książka fantasy. Wątek kryminalny jest tutaj również całkiem ciekawy. Sama miałam zagwozdkę, czy dobrze obstawiam „mózga” tej bandy. Nie powiem wam, czy koniec końców udało mi się trafić w dziesiątkę, czy nie, i które rozwiązanie tej zagadki jest właściwe, tylko zostawię Was z nią samych.
Paulina Hendel pokazała, że życie osób odmiennych nie jest łatwe, że często są odsuwane na margines społeczny… Magda musiała borykać się z dziwnymi spojrzeniami praktycznie od dziecka , dlatego też woli trzymać się z dala od ludzi. Nie ma przyjaciół, chociaż jest miła i sympatyczna. Najlepiej czuje się w towarzystwie wujka – Feliksa. To również z nim najlepiej się dogaduje. Żniwiarz i dziewczyna rozumieją się praktycznie bez słów, chociaż dzielą ich pokolenia.
Ekscentryczny wujek i przepełniona aż zbytnim entuzjazmem Magda są naprawdę zgranym i jak powiedziałaby moja babcia szatańskim duetem. Podobała mi się kreacja obydwu postaci. Mam jednak wrażenie, że dopiero rozwiną skrzydła w kolejnej części Czerwone słońce. Na uwagę z pewnością zasługuje również ciotka głównej bohaterki – Jadzia. Charyzmatyczna i bezpośrednia jest świetnym „urozmaiceniem” książki.
W powieści można znaleźć wiele ciekawych i dosadnych ripost, które wzbogacają opowieść i nadają jej prawdziwości. Dzięki temu i odrobinie humoru jest ona o wiele bardziej realistyczna.
Najmniej podobała mi się postać Mateusza. Coś mi w niej zdecydowanie „nie leżało”. Był zbyt wyidealizowany.
W dobie dzisiejszych, szybko rozwijających się romansów, miałam wrażenie, że wątek miłosny jest bardzo rozwleczony w czasie. (Cóż robią z nami wszystkie amerykańskie seriale…) Jak już wspomniałam, postać Mateusza średnio przypadła mi do gustu, dlatego też średnio podobało mi się to rodzące się uczucie. W tym wszystkim brakowało mi chemii.
Jak już wspomniałam, podobał mi się watek kryminalny. Paulina Hendel przyłożyła się do stworzenia tajemniczych czarnych charakterów choć prawdę powiedziawszy, nie pogardziłabym, gdyby autorka wzbogaciła książkę o więcej opisów ich przygód i knowań.
Podobał mi się styl autorki. Żniwiarz - Pusta noc wciąga od pierwszych stron i trzyma w szponach do samego końca. Paulina Hendel sprawiła, że potrafiłam się chichrać, a już kilka stron dalej bałam się iść w ciemną noc.
Na uwagę z pewnością zasługuje również okładka książki. Jest nieszablonowa i wybija się spośród innych okładek dzięki wycinanym literką, pod którymi skrywa się rysunek. Świetna robota Anny Jamróz!
Żniwiarz pozostawił mnie z ogromnym niedosytem. Ale jak to się już mogło skończyć… Ja chciałam więcej! Paulina Hendel napisała powieść, która jest interesującą propozycją opisującą i nawiązującą do polskiej demonologii. Jest to przede wszystkim ciekawa opowieść trzymająca w napięciu i urzekająca swoim klimatem. To taki misz masz thrillera, kryminału i fantastyki. Autorka systematycznie buduje napięcie, by w końcu dać mu wybuchać w kulminacyjnym momencie. Podsumowując: ciekawa, przemyślana książka, która rozpoczyna serię Żniwiarz. Bohaterowie zapadający w pamięć, intrygi, tajemnice i dosyć mroczny klimat. Mnie tam się podobało i czekam na kolejny tom!
Uwielbiam, gdy autorzy wplatają do swych powieści wątki z mitologii, a demonologii tym bardziej! Ostatnio zainteresowałam się słowiańskimi mitami, więc ta powieść szczególnie mnie kusi :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńksiazkowa-przystan.blogspot.com
Ja również :D Czytaj, czytaj, warto :D
UsuńCzytałam wiele poztywnych opinii i wiem, że to dobra książka, ale nie bardzo przyciąga moją uwagę.
OdpowiedzUsuńNie każda książka jest dla wszystkich :D Po co się zmuszać, skoro można przeczytać coś ze swojego ulubionego gatunku :D
Usuń