poniedziałek, 27 marca 2017

Mapa kości - Francesca Haig


„Najlepiej nie wkraczać do zatopionego miasta moich wspomnień.” 


W świecie, w którym żyje Cass, nie ma miejsca dla słabych, niesprawnych i odmiennych. Liczy się tylko doskonałość. Perfekcyjne Alfy zrobią wszystko, by trzymać upośledzone Omegi tam, gdzie ich miejsce: w obozach pracy i na ziemiach, na których nikt inny nie chce mieszkać. Najchętniej pozbyłyby się ich na zawsze, ale gdy umiera Omega, umiera także jej bliźniacza Alfa. 

Po masakrze na Wyspie ruch oporu Omeg jest w rozsypce. Ludzie są zbyt przerażeni, by choćby myśleć o przeciwstawieniu się okrutnej Radzie. Jednak Cass, Kobziarz i Zoe wiedzą, że trzeba na nowo rozniecić ducha buntu. W przeciwnym razie Pani Generał, Reformator i Prowodyr bez przeszkód zrealizują swój upiorny plan: zamkną Omegi w zbiornikach, które podtrzymają je przy życiu, ale pozbawią wszelkiej świadomości. Tylko czy ktokolwiek uwierzy opowieściom trójki obdartusów, którzy nie mają nic do zaoferowania? Nieoczekiwana propozycja Prowodyra wydaje się tym bardziej kusząca. Jednak czy można ufać komuś, kto otwarcie przyzaje, że nie obchodzi go los Omeg?
Zwłaszcza że Cass musi się liczyć z tym, że jako wizjonerka i siostra bliźniaczka Reformatora stanowi łakomy kąsek dla każdej ze stron. Nie powinna ufać nikomu. Tylko jak zbudować nowy, lepszy świat bez zaufania? 

Podczas recenzji Ognistego oczyszczenia (recenzja) ponarzekałam sobie trochę na niedopracowaną fabułę, niewykorzystany pomysł i potencjał. Z kontynuacją wiązałam mimo wszystko jakieś tam nadzieje. Jak miło zgodzić się ze stwierdzeniem, że „nadzieja umiera ostatnia”. Zdecydowanie mogę potwierdzić, że Miasto kości nie dość, że uniknęło klątwy drugiego tomu, to na dodatek jest o wiele lepszą pozycją czytelniczą niż Ogniste oczyszczenie


Nie zdawałam sobie sprawy, jak wiele grozy kryje się w czymś o wiele prostszym – w stalowych drzwiach i stercie kości.


Francesca Haig nadała książce jakby nowego wymiaru. Jasne, nie będzie to pozycja wybitna, ale zdecydowanie czyta się ją szybko i wciąga czytelnika w świat Alf i Omeg. Zdecydowanie lepiej wykreowana historia, rozbudowana na wiele większą skalę. W tej części autorka nie skupia się aż tak bardzo na problemach i rozważaniach głównej bohaterki, ale patrzy jakby z szerszej perspektywy. (Jasne, Cass nadal jest narratorką i poznajemy świat dzięki niej, ale nie skupia się aż tak bardzo na niej samej.)


Następstwa. Tak, ja nie żyłam. Ja brnęłam z trudem przed siebie, zataczając się i chwiejąc. Z trudem wydostałam się z silosu i nadal się potykałam.


Możliwe, że ma to związek właśnie z samą Wizjonerką. W końcu nie co dzień traci się ukochaną osobę, która na dodatek okazuje się nie tym, za kogo się ją miało. Jednakże taka strata i tak odciska piętno na dziewczynie, która początkowo nie jest w stanie pogodzić się z zaistniałą sytuacją. W sumie nie ma się co dziwić prawda, chłopak, któremu ufasz, okazuje się zupełnie kimś innym, a na dodatek nad twoją głową wisi widmo nieuchronnego bądź co bądź szaleństwa. Wydaje mi się, że trudne sytuacje, z którymi musiała się zmierzyć, sprawiły, że dziewczyna dorosła i trzeźwiej spojrzała na świat. Muszę przyznać, że polubiłam ją bardziej niż w Ognistym oczyszczeniu. Stała się charyzmatyczna, pewna swego i o wiele bardziej twarda. I muszę przyznać, że zmiana, która w niej zaszła bardzo mi się podoba. Nie była to zmiana drastyczna, jak to czasem bywa, jakby za magicznym pstryknięciem palcami bohater przechodził całkowitą odmianę, nie, tym razem był to cały proces. 

Nie zawodzą również pozostali bohaterowie. W pierwszej części bardzo liczyłam na Zoe i również się nie zawiodłam. Okazało się, że dziewczyna, nie tylko musiała się zmierzyć z trudnym dzieciństwem, ale również później sporo przeszła i to ją zahartowało.  Kobziarz również się nie zmienił. Pozostał twardym facetem walczącym za to, w co wierzy, w imię lepszego jutra (w tym tomie lepiej poznajemy historię bliźniaków).

„Świat był przecież krzemieniem, który uformował ich i naostrzył.”

Na arenie walk pojawiają się jednak nowe pionki. Kto wie, czy nie okażą się to kluczowi bohaterowie w trwającej wojnie. To, co właśnie napiszę jest straszne i o tym wiem, ale do mój mózg jakoś inaczej to postrzega (od dawna wiedziałam, że coś z nim nie tak:P), ale strasznie shipuję Cass i pewien czarny charakter… 

Wracając jednak do tematu. Mam wrażenie, że również styl autorki uległ poprawie. Zdecydowanie mniej jest przynudnawych fragmentów. Książkę czyta się naprawdę szybko i mocno wciąga w swój mroczny, postapokaliptyczny świat. Sporo się dzieje, akcja jest warka i niektóre rozwiązania naprawdę zaskakują czytelnika. 

Prawie bym zapomniała. Jeszcze kilka słów o okładce. Podobnie jak w pierwszym tomie, muszę przyznać, że okładka robi wrażenie. Jest bardzo intrygująca, przyciąga uwagę i wręcz niemalże hipnotyzuje. Świetna robota!

Mapa kości to książka poruszająca historię ludzi, którzy kierowani strachem, są w stanie wyzbyć się jakichkolwiek resztek człowieczeństwa. Ludzi, którzy opętani rządzą władzy są skłonni postawić na szali tysiące istnień, ludzi, którzy nie potrafią wyciągnąć wniosków z krwawej przeszłości. To też opowieść o ludziach, którzy stawiają czoła złu i idą na spotkanie ze śmiercią, wiedząc, że nie jest pisane im zwycięstwo. Francesca Haig pokazała jak ważna w życiu jest nadzieja. Stworzyła mroczną opowieść osadzoną w brutalnym świecie, w którym wróg czai się wszędzie. Pozostawiła nas w zawieszeniu - czy przeszłość dogoni teraźniejszość, czy stanie się przyszłością?

„Okrucieństwo mamy we krwi. Trzeba tylko je uwolnić.” 

Za książkę bardzo dziękuję Uroboros <3



4 komentarze :

  1. Wow podoba mi sie ta ksiazka. Mam tylko nadzieje ze uchylki z 1 tomu nie beda mi na tyle przeszkadzac, by zaglebic sie w ten swiat calkowicie.
    Pozdrawiam
    biblioteka-feniksa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja to chcę! <3 Kiedy już sobie uciułam trochę pieniędzy to sobie kupię xd Chyba :D
    Śliczne zdjęcie to na początku <3
    Kasia z Kasi recenzje książek

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne zdjęcia! <3 Talent.

    Książka kojarzy mi się trochę z 'Areną 13', więc chyba na razie spasuję, szczególnie, że mam mnóstwo powieści w kolejce do przeczytania :/ Ale może kiedyś?
    Pozdrowienia!
    Tysiąc Żyć Czytelnika

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwszy raz ją widzę ale... chcęchcęchcę <3

    Pozdrawiam
    To Read Or Not To Read

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.