Dziś przybywam do Was z przedpremierową recenzją Prawdodziejki. Nie wiem czy wiecie, jeśli nie to właśnie się dowiecie, że nie bardzo ufam rekomendacjom pisanym przez innych autorów, ponieważ zawsze mam wrażenie, że jak wszędzie robione jest to po znajomości. Byle była lepsza promocja. Choć, kiedy widzę autorów, których znam i lubię, to mimo wszystko książka zaczyna mnie kusić. Ta pozycja zebrała bardzo pozytywne recenzje od Sarah J. Maas, Robin Hoob czy Publishers Weekly. Czy rzeczywiście nie mijały się z prawdą? Zobaczcie sami.
Pewnie znajdą się jeszcze osoby, które nie znają opisu książki – to dla Was.
Safi jest jedyną w Czaroziemiach prawdodziejką, zdolną zdemaskować każde kłamstwo. Swój dar trzyma w sekrecie, inaczej zostanie wykorzystana w konflikcie między imperiami. Z kolei prawdziwe moce Iseult są tajemnicą nawet dla niej samej. I lepiej, żeby tak zostało.
Safi i Iseult pragną jedynie wolności. Niebezpieczeństwo czai się tuż za rogiem. Zbliżają się niespokojne czasy, wojna wisi w powietrzu i nawet sojusznicy nie grają fair. Przyjaciółki będą walczyć z władcami i ich najemnikami. Niektórzy posuną się do ostateczności, by dopaść prawdodziejkę.
Co mnie zaintrygowało książce Susan Dennard rozpoczynającej cykl Czaroziemie? Po pierwsze opis. Myślę, że fanom fantastyki trudno przejść obojętnie obok takiej nęcącej pozycji. Po drugie - okładka. Musicie przyznać, że przyciąga wzrok i ma w sobie to „coś”. Dziewczyna gotowa do walki - to lubię! Powiem Wam szczerze, że sama nie bardzo wiedziałam czego oczekiwać. Czy raczej młodzieżówki, czy książki, która, że się tak wyrażę, obejmie większą rzeszę czytelników. Co dostałam?
Królowa Nietoperzy i Król Lisów, pomyślała. A może nie jesteśmy kartami, tylko po prostu głupcami.
W książce poznajemy dwie przyjaciółki, które są w stanie oddać za siebie życia. Mamy też paskudnego imperatora, zbuntowanego księcia, dziwnego mnich i szaloną Lalkarkę (przynajmniej na razie tak bym ją określiła). Koniec dwudziestoletniego rozejmu jest bliski – jedni zrobią wszystko by go utrzymać, inni natomiast by go unieważnić. Każdy władca pragnie całkowitej potęgi tylko dla siebie i zrobi wszystko by ją zdobyć.
Bohaterowie – są, hmm… jak ich opisać? Zróżnicowani, tak to będzie dobre słowo. Trudno znaleźć podobieństwa w stworzonych przez Susan Dennard postaciach. Powiecie, jasne, tak tylko gada, wszyscy są ludźmi (no dobra, czarodziejami, ale ludźmi tu lepiej pasuje), więc na pewno mają wspólne cechy. Odpowiem – jasne, że mają, ale są to postacie wielowymiarowe. Każda ma swoją historię, swoje własne doświadczenia. (Tak sobie właśnie pomyślałam, że każda postać ma w sumie takie naprawdę złe doświadczenia, może to i lekka przesada, ale pomińmy ten szczegół). Każdy na swój sposób stara się zmagać z problemami, każdy ma własne rozterki. Ciekawe było to, że poznawaliśmy zachodzące w bohaterach powolne zmiany. Nic nie działo się od tak, jak w co po niektórych książkach.
A ja nie jadłam od wielu godzin. - Rzuciła mu gniewne spojrzenie. - Oddaj to Polly, albo wykastruję cię widelcem.
Oglądaliście może bajkę Mulan? Mushu (którego na marginesie uwielbiam) użył porównania, że główni bohaterowie są jak słońce i deszczówka. To samo można powiedzieć o Safi i Iseult. Dziewczyny różni niemal wszystko, ale łączy więź tak silna, że nic nie jest w stanie się jej przeciwstawić. Safi – lekkomyślna, często popadająca w kłopoty, bardzo sarkastyczna i impulsywna. Wszędzie jej pełno. Iseult – zrównoważona, odpowiedzialna, skryta w cieniu. Jak to było – przeciwieństwa się przyciągają? Tu to powiedzenie sprawdza się znakomicie.
Prowadź, Safi. Wiesz, że gdy tylko się obejrzysz, znajdziesz mnie u swego boku.
Nie zapominajmy jednak o pozostałych bohaterach. Intrygująca postać mnicha Aeduana i jego tajemniczego ojca (który na marginesie, wydaje się być z piekła rodem), impulsywnego, walczącego o dobro swego ludu księcia Merika, siejąca grozę i powoli opiewająca w legendy, które strach opowiadać – Lalkarka, czy zaglądający zbyt często do kieliszka wuj Eron.
Wielkim plusem samej powieści są zapewne świetnie napisane dialogi. Mają w sobie bardzo dużo autentyczności i lekkości. Mnie szczególnie spodobały się wymiany między Safi i Merikiem. Ta dwójka jest bezbłędna.
- Nieprawda, kazałeś pchać, to pchałam, tylko że oczywiście musiałeś się przewrócić. Gdzie jest twój magiczny wicher, kiedy jest potrzebny?- Musiałem zostawić go na okręcie (...) Zaraz obok cierpliwości do twojego nieustannego skrzeczenia!
Stylowi autorki również nie mogę nic zarzucić. Jest lekki, spójny. Często trafiają się ciekawe metafory. Widać, że to dla niej nie pierwszyzna.
Co jeszcze wyróżnia Prawdodziejkę? Na pewno ciekawa wizja świata, w jakim przyszło żyć naszym bohaterom. Bardzo interesująca idea połączenia ludzi za pomocą więzi, inne spojrzenie na świat czarodziejów i władającą przez nich magią. Susan Dennard udało się stworzyć kompletny i dopracowany świat. (Nie mówię, że nie było niedociągnięć. Kilka wątków mogłoby być lepiej rozwiniętych.) Ciekawa historia Czaroziemia, wojny, rozróżnień nacji i ich magii.
Ta martwa głusza była w jakiś sposób jeszcze straszniejsza od tlących się zgliszczy jego domu. Ruiny stanowiły jednak pewien ślad po człowieku, a Nubrevna wyglądała, jakby bogowie się poddali, jakby doszli do wniosku, że szkoda marnować czas na ten kraj i na jego mieszkańców.
Ale żeby nie było tak kolorowo mam też kilka minusów. Bardzo przewidywalny wątek romantyczny. Niestety. Muszę jednak przyznać, że pomimo, iż od pierwszej chwili wiedziałam jak to się skończy – autorka świetnie potrafiła budować napięcie między dwojgiem zakochanych. Co jeszcze? Jak dla mnie, zbyt długi i przy tym trochę nudny wstęp. Susan Dennard teoretycznie od razu przechodzi do rzeczy, jednak zbyt mało dynamicznie rozwija się akcja, a szkoda, bo potencjał był. Znów jednak kilka słów usprawiedliwienia dla naszej autorki, bowiem im dalej, tym lepiej. Do czego jeszcze mam obiekcje? Błędy stylistyczne i językowe. Słyszeliście kiedyś, określenie, że ktoś na kogoś „szczeknął”?! Warknął, ok, ale szczeknął? Kilka razy naprawdę to mnie raziło, chociaż nie wiem czy to błąd autorki czy tłumacza.
Swoje "żale" już wylałam, teraz czas na podsumowanie.
Z każdym oddechem staczała się głębiej w otchłań piekła (...)
Prawdodziejka opowiada o szukaniu swojego miejsca na świecie, walce o lepsze jutro, o wolność i akceptację. Uważam, że wielkim plusem jest pokazanie przyjaźni, jako siły napędowej. Akcja rozkręca się z każdą stroną coraz bardziej, a napięcie staje się prawie niemożliwe do zniesienia. Intrygi, tajemnice, porywające przygody, świetni, wielowymiarowi, autentyczni bohaterowie nie przebierający w słowach i cudowny, mroczny świat. Nie mogę doczekać się kontynuacji, bo zatonęłam w tej niesamowitej historii. Sarah J. Maas, Robim Hoob i Publishers Weekly mieli rację. Ta powieść jest świetna!
Premiera Prawdodziejki już 12 października!
Premiera Prawdodziejki już 12 października!
PS mam trochę wyrzuty sumienia, że tak mało napisałam o księciu Meriku. Jest to bowiem moja ulubiona postać. Enigmatyczny, altruistyczny, odważny... Ach... Ale ta recenzja już i tak jest baaardzo długa... O nim bardziej rozwinę się w Wiatrodzieju :D
Za świetną książkę dziękuję Sine Qua Non!
Muszę sięgnąć po tę książkę, uwielbiam fantastykę !!! A skoro są w niej ciekawe postacie i dobrze napisane dialogi, to nie mam się co zastanawiać :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak! Postaci i dialogi są dopieszczone przez autorkę :D
UsuńJa na razie nie jestem przekonana do tej powieści, ale kto wie, może kiedyś sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://www.sekretny-trop.pl
Szkoda, że nie udało mi się Ciebie przekonać :( Będę próbować :D
UsuńJa już zaczynam lekturę i nie mogę zachwycić się kreacją świata :)
OdpowiedzUsuńJest fajnie dopracowany :D brawo dla autorki :D Nie miałam akurat za bardzo do czego się przyczepić :D
UsuńMimo, że rzadko sięgam po takie książki to ta mnie przyciąga :) Chętnie zakupię i przeczytam. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Cię przekonałam :d
UsuńLista książek taka długa, czasu tak mało. Niemniej jednak wpisze sobie do kolejki, bo mimo, że z fantastyką mi nie do końca po drodze, to mnie zaciekawiłaś.
OdpowiedzUsuńWiem coś na ten temat :( Dlaczego doba ma tylko 24h?! (Prawie napisałam 48... Brawo ja! Nie ma jak niepracujący mózg w czasie choroby:/). Mam nadzieję, że Ci się spodoba ;D
UsuńNie przepadam za fantastyką, ale polecę mężowi.
OdpowiedzUsuńHmmm... Nie wiem czy nie jest odrobinę zbyt "kobieca". Chociaż czytałam recenzję Pana, któremu się podobało :D
UsuńOkładka jest obłędna!!! Dawno nie czytałam fantastyki, więc zapisuję tytuł
OdpowiedzUsuńOj tak :D Okładka robi wrażenie ;d Podobnie zresztą jak ozdobiona pierwsza literka w nowym rozdziale (uwielbiam takie ozdobniki <3) Miłej lektury :D
UsuńKsiążka wywarła na mnie pozytywne wrażenie, bardzo przyjemnie spędziłam z nią czas, a teraz córka wkroczyła w tę przygodę fantasy. :)
OdpowiedzUsuńCiekawe czy jej się spodoba :D
UsuńJakim cudem ja do tej pory nie trafiłam jeszcze na Twój blog? Przecudne miejsce i bardzo fajnie piszesz! Na pewno będę zaglądać częściej :)
OdpowiedzUsuńA co do samej książki to jeszcze nie miałam okazji czytać, dopiero jestem po lekturze Clovisa oraz Jadowskiej od SQN, dlatego mam zaległości, ale mam ogromną ochotę na Prawdodziejkę i na pewno po nią sięgnę - mnie poza okładką zachęciła także rekomendacja właśnie Sarah J. Maas, więc liczę na kawał naprawdę dobrej książki! :)
Nie wiem, ale cieszę się, że przypadł Ci do gustu :D Mnie jakoś Jadowska nie bardzo zaciekawiła, może kiedyś przeczytam, bo widzę praktycznie same dobre recenzje :D Mam nadzieję, że Ci się spodoba :D
UsuńPóki co tylko przeleciałam zdjęcia, bo wczoraj zaczęłam ją czytać, a nienawidzę spoilerów xD
OdpowiedzUsuńFotografie piękne jak zawsze <3 Dlaczego ja takich nie umiem robić? :<
Kasi recenzje
Dzięki Kasia :D Ja mam ból głowy jak zdobyć obserwujących na instagramie, bo jakoś nie chce to ruszyć :(
UsuńDobra, sama przeczytałam, wiec już mogę się odnieść do Twojej recenzji :D
UsuńOj nie przejmuj się, to pewnie kwestia kulejącej promocji, masz piękne zdjęcia, więc skup się na rozpromowaniu :)
Dobra, co to do tej przeklętej Prawdodziejki... Dostałam inną książkę, ta powieść to dla mnie same minusy. JEden z niewielu plusów to Aeduan. To naprawdę dobra postać :)
Reszta...tragedia, przewidywalne i nijaki ;<
Kocham takie książki. Jak dla mnie człowieka, który kocha fantastykę i gdybym tylko mogła czytała bym ja cały czas to tylko mogę stwierdzić więcej takich książek!
OdpowiedzUsuńChyba czas zacząć oszczędzać na tę książkę. ;)
Buziaki :*
Fantastic books
To dokładnie tak jak ja :D Chociaż od czasu do czasu warto sobie zrobić przerwę od fantasy, żeby później jeszcze bardziej ją docenić :D
UsuńKsiążka mnie intryguje, ze względu na bohaterki, może uda mi się ją znaleźć:)
OdpowiedzUsuńA co Ci w nich nie odpowiada? Charaktery czy może wątek przyjaźni?? Czy tak, jak to czasem bywa po prostu Ci "nie leżą"? :)
UsuńSłyszę bardzo zróżnicowane opinie na temat tej pozycji. Jedni wychwalają pod niebiosa, inni niemalże mieszają z błotem. Sama się wahałam, ale ostatecznie na razie zrezygnowałam z możliwości jej lektury - może przy premierach następnych części cyklu coś mnie podkusi i nadrobię zaległości? ;)
OdpowiedzUsuńNiby tematyka moja, niby jednak większość opinii pozytywna, niby okładka ładna, ale czuję się podobnie jak przy książkach Hoover - kompletnie nic mnie do nich nie ciągnie :/
No nic, zobaczymy jak to będzie ze mną i tą "Prawdodziejką" ;)
Pozdrawiam cieplutko ❤
Ola aka Zaczytana Iadala