niedziela, 17 kwietnia 2016

Miłość ponad wszystko - Dzieje Tristana i Izoldy - recenzja

Kochankowie nie mogli żyć ani umrzeć jedno bez drugiego. W rozłączeniu nie było to życie ani śmierć, ale życie, i śmierć zarazem.

Niedawno pisałam wam o tym, że nie lubię romansów. Cóż od każdej reguły są jednak wyjątki. Kocham tą książkę, naprawdę kocham.

Tę historię znają chyba wszyscy. Jeśli jej nie czytali, to pewnie oglądali film.

Opowieść o miłości, które nie pokonała nawet śmierć. Opowieść o lojalności, odwadze i poświęceniu.

Sądzicie, że istnieje coś takiego jak przeznaczenie, że niektórym ludziom jest coś pisane? Ja sądzę, że tak. Że czasem coś ma się wydarzyć i nie jesteśmy tego w żaden sposób przewidzieć. Historia dwojga kochanków pokazuje, że może rzeczywiście przeznaczenie czy też ślepy los nieźle namieszały w ich życiu.

(...) to nie było wino: to była chuć, to była rozkosz straszliwa i męka bez końca i śmierć!

Cóż słowa te okazały się aż nazbyt prawdziwe.

Młody, szlachetny rycerz, uratowany przez piękną królową, ogarniętą rządzą zemsty na mordercy wuja. Czy wzgardzona kobieta może zakochać się w swoim wrogu? Jak się okazuje – może. Nawet na zabój (cóż, to wyszło mi aż nazbyt dosłownie). Czy istnieje większa zdrada niż pożądanie żony wuja i człowieka, który pokochał Cię ponad życie? Czy prawdziwą miłość, w tym przypadku, można nazwać zdradą?

Ilekroć czytam tą książkę, podziwiam przebiegłość Izoldy Jasnowłosej. Jest kobietą niezwykle inteligentną. Kocha całym sercem. Jest skora do poświęceń. Potrafi świetnie manipulować innymi.

Tristan, mimo że opisywany jako przystojny, wspaniały rycerz słynący z odwagi schodzi przy królowej na dalszy plan. Pewnie, kocha ją tak samo mocno jak ona jego, może nawet mocniej, ale Izolda przyćmiewa go swoim charakterem.

Nigdy nie potrafię zrozumieć króla Marka. Tyle razy daje się zwieść gadaninie trzech zdrajców, że to jest już strasznie wkurzające. Przedkłada ich ponad siostrzeńca, a później również ponad królową. Grrr….

Jak pewnie wielu już się przekonało, kobieca złość nie ma czasem granic. Tak było i tym razem…

Gniew niewieści to rzecz straszliwa i niechaj każdy go się strzeże! Kędy kobieta najwięcej kochała, tam też mścić się będzie najokrutniej. Miłość kobiet przychodzi szybko i szybko też przychodzi ich nienawiść; a nieprzyjaźń, skoro raz przyjdzie, dłużej trwa aniżeli przyjaźń. Umieją powściągać miłość, ale nie nienawiść.

Można się tylko zastanawiać jak potoczyłaby się ta historia, gdyby nie kłamstwo Izoldy o Białych Dłoniach.

W tej opowieści można znaleźć wszystko - miłość, przyjaźń, odwagę. Bohaterowie zmagają się ze zdradą, z życiem w ciężkich warunkach, z życiem w odosobnieniu. Wspaniałe, bohaterskie czyny, poświęcenie, intrygi... Czego chcieć więcej?

Dzieje Tristana i Izoldy zawsze doprowadza mnie do łez… Zawsze. Krzew głogu pozostaje symbolem wiecznej i prawdziwej miłości, który pozwala trwać w uścisku kochankom nawet po śmierci.

Tragiczna historia dwojga kochanków skłoniła mnie do przemyśleń, czy utrata ukochanej osoby, może się stać przyczyną „końca świata” dla tej drugiej. Doszłam do wniosku, że i owszem. A Wy co sądzicie??

4 komentarze :

  1. Posiadam nawet to samo wydanie :) Klasyka byłaby cudowna, gdyby nie przymus poznawania jej w szkole. To mocno zniechęca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie się z Tobą zgadzam :) muszę przyznać, że lektury czytałam z musu i nie sprawiały mi przyjemności :)

      Usuń
  2. Ja również jestem fanką Tristana i Izoldy. Ich historia jest nieco mniej znana niż Romeo i Julia, a moim zdaniem o niebo ciekawsza.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie http://okiemfilmoholika.pl/category/ksiazki/

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.