piątek, 25 marca 2016

Ember in the Ashes. Imperium Ognia – Sabaa Tahir – recenzja


Życie składa się z wielu momentów, które nic nie znaczą. A potem któregoś dnia nadchodzi chwila, która wpływa na wszystkie dalsze wydarzenia.


Co się stanie, kiedy urzeczywistnią się zjawy z plemiennych legend? Czy podbity lud będzie w stanie wyrwać się spod rządów ciemiężców? Czy najlepszy, najwierniejszy żołnierz może okazać się zdrajcą? Kim są Maski? Honor, miłość, lojalność, poświęcenie… Czy są jeszcze coś warte w brutalnym świecie?

Lepszy lód niż ciepło. Lepsza siła niż słabość.

Sabaa Tahir wykreowała świat, w którym rządzi się silną ręką. Potężne imperium Scholarów zostało podbite przez, można by rzec, dość prymitywny naród Wojan, który jednak potrafił świetnie walczyć. Mądrość kontra żelazo. W tym starciu zwyciężyła siła. Los Scholarów nie jest łatwy. Nie ma uczciwych procesów, częste naloty na domy nie ułatwiają życia, dodatkowo nie mogą oni obchodzić swoich świąt i czcić tradycji. Z dawnej świetności nie zostało wiele. Światem rządzą potężne Maski. Wyselekcjonowani żołnierze, najwierniejsi, najbardziej bezwzględni wojownicy Imperium. W powieści poznajemy ich świat. Drogę jaką muszą przejść, ucząc się w Akademii by zostać pełnoprawnymi Maskami. To tam pojawia się dziewczyna, która zrobi wszystko by ocalić brata. Czy uda jej się przetrwać pośród bezwzględnych okrutników?

Całe piękno gwiazd jest niczym, kiedy życie na ziemi jest tak podłe.

Świat, który stworzyła Tahir jest dopracowany i nie ma w nim luk. Młoda pisarka, w swoim debiucie, w ciekawy sposób przeplata codzienną rzeczywistość ze światem magii i baśni. Nie ma może tu zbyt wiele historii, jak narodziło się Imperium Wojan i w jaki sposób podbili oni Scholarów, jednak zarys ogólny jest znany. Jak na razie, to wystarczy. 

Bardzo polubiłam Eliasa, który jest bohaterem niejednoznacznym. Samotny wśród przyjaciół. Inny. Chłopak, który chce być wolny, ale jednocześnie pragnie kierować się wpojonymi mu wartościami. Widzi wady w otaczającym go świecie, kwestionuje decyzje i powszechne „prawdy”. Wyszkolony na zabójcę, wychowany wśród plemienia, które nauczyło go dobroci. Kim jest chłopak, który nosi jedno z najpotężniejszych nazwisk w całym Imperium?

Pole bitwy to moja świątynia.
Czubek miecza jest moim kapłanem.
Taniec śmierci jest moją modlitwą. 
Kończący cios wyzwoleniem.

Nie wiem natomiast co sądzić o Lai. Z jednej strony dąży do celu, z drugiej jednak obawia się swojej przeszłości i poniekąd niszczą ją wspomnienia o rodzicach. Dziewczyna ma niskie poczucie własnej wartości. Obwinia się, że nie jest taka jak matka. Z kolejnymi stronami możemy jednak dostrzec, że jej determinacja rośnie, że jest odważna i skora do poświęceń. Nie lęka się upokorzenia, pobicia czy prześladowań ze strony Masek, byle tylko ocalić ostatnią żyjącą osobę ze swojej rodziny. Nie podejmę się teraz jednoznacznej oceny tej postaci. Zobaczę jak Sabaa Tahir dalej pokieruje historią w kolejnej części. 

Z pewnością na uwagę zasługuje postać Komendantki. Czarny charakter, to zdecydowanie zbyt lekkie określenie jeśli chodzi o Keris Verturii. Kobieta nie miała łatwego dzieciństwa, niedoceniana przez ojca, mimo że była najlepszą adeptką, zawsze pozostała gdzieś na uboczu. Gorsza niż mężczyźni, gorsza nawet od swojego syna – bękarta. Potwór w ciele kobiety. Tak, to chyba trafne określenie… 

Nie wszyscy Wojanie to jednak bezduszni wojownicy, którzy czują, że świat należy do nich. Są też tacy, którzy czują się winni za to, co zrobili i nadal robią ich rodacy.

Są dwa rodzaje przewinień. Te, które ciągną cię na dno i czynią bezużytecznym, oraz te, które pobudzają do działania. Niech twoje winy dadzą ci energię. Niech przypomną ci, kim chcesz być. Wyznacz sobie granice. I nigdy więcej ich nie przekraczaj…

Zdrada i wolność. Wydaje mi się, że obydwa te słowa dobrze nawiązują do całości historii. Plusem powieści jest to, że autorka nie wykorzystała tylko motywów znanych z innych powieści młodzieżowych. Osadziła powieść w czasach kiedy walki toczono na miecze, gdzie wielką rolę odgrywała dyscyplina i honor. Mimo brutalności świata, w którym żyją nasi bohaterowie, Sabaa Tahir ukazała, że ważne są przyjaźń i miłość. 

Tahir sprawiła również, że czytając książkę złościmy się na bohaterów, na ich postępowanie, naiwność czy głupie decyzje. Powieść z rozdziału na rozdział, coraz bardziej zaciekawia czytelnika. Żyje się przygodami naszych bohaterów i chce się coraz więcej i więcej. Książkę czyta się naprawdę szybko, a napięcie sięga zenitu. Oby autorka sprostała wyzwaniu i stworzyła kontynuację równie ciekawą jak Ember in the Ashes. Imperium Ognia. Czekam z niecierpliwością i zachęcam wszystkich do przeczytania tej nieszablonowej powieści. 

6 komentarzy :

  1. Cieszy mnie to, że nie jestem jedyną osobą, która tak uważa. Zakochałam się w tej książce, lecz nie do końca jestem w stanie pojąć dlaczego. Prawdopodobnie całokształt twórczości mnie urzekł. Jeżeli chodzi o postać Lei to sądzę, że ona w kolejnej części dopiero nam pokaże "prawdziwą siebie", ponieważ pomimo faktu, iż była jedną z głównych bohaterek nadal jest dla mnie osobą nieprzeniknioną. Ma w sobie wielki potencjał i cudownie silną wolę, jednak nadal brakuje mi w niej "tego czegoś". Jeżeli chodzi o Eliasa to co tu będę dużo mówić o moim mężu... Pozdrawiam bardzo serdecznie i z niecierpliwością oczekuję na następne posty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe czy podbiła męskie serca, tak jak Elias nasze :D

      Usuń
  2. Czytałam wieele opinii na jej temat. Jedne były negatywne, drugie wręcz przeciwnie. Twoja recenzja przekonała mnie do przeczytania tej książki. Już jakiś czas chce po nią sięgnąć, ale mam milion innych pozycji. Zapiszę sobie na listę i kiedy przyjdzie czas to przeczytam :D
    Niezbyt lubię jak bohaterzy nas wkurzają ze względu na naiwność i przez zachowanie, ale dam tej książce szansę. Może napięcie i akcja wynagrodzą to :D
    Świetna recenzja, pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :D jak przeczytasz, to podziel się swoją opinią :)

      Usuń
  3. Tak wiele osób zachwyca się tą książką, więc nie mogę się doczekać aż wpadnie ona w moje ręce. Pierwsze co mi się w niej podoba, to cudowna okładka. Bardzo podoba mi się pomysł na tą książkę. Jest taki oryginalny (albo ja nie miałam z niczym takim styczności). Cieszę się na kolejną tak pozytywną recenzję.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę wesołych świąt
    swiat-pelen-liter.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.